Jerzy Dziewulski, były poseł, o niezwykłym prezencie, jaki dostał od ojca, przypomniał sobie, kiedy spojrzał na zdjęcie starego mercedesa wiszące w jego domu. – To były lata 50., miałem wtedy 13 lat. Razem z bratem bardzo się interesowaliśmy motoryzacją i wokół tego krążyły nasze marzenia. Mój ojciec, który był kierowcą Aleksandry Piłsudskiej, antykomunistą z krwi i kości, wpadł na genialny pomysł. Pod choinkę razem z bratem dostaliśmy dosyć dużą płaską paczkę. Po rozpakowaniu okazało się, że jest to kierownica od mercedesa. Mocno zniszczona, porysowana – wspomina.
On i brat poczuli się nieco zawiedzeni, spodziewali się czegoś bardziej okazałego. – Ojciec, widząc nasze zakłopotanie, powiedział: "Przecież całego samochodu pod choinkę nie mogłem wam położyć" – opowiada były poseł. – Okazało się, że kupił starego, zdezelowanego mercedesa 170 V. Auto stało w garażu i nie było na chodzie. Powiedział nam: "Chłopcy, zamiast łobuzować, ten samochód macie doprowadzić do porządku".
Przez dwa lata na podwórku na Żoliborzu zajmowali się renowacją mercedesa: – Później wyjeżdżaliśmy nim nad morze.
Znana piosenkarka Irena Santor mówi "Rz", że zaskakujące czy zupełnie niepotrzebne prezenty gwiazdkowe dostała nieraz. Jakie? Nie powie, by nie robić przykrości darczyńcom. – Wszystkie przyjęłam z wdzięcznym sercem i wspominam ze wzruszeniem. Nie liczy się prezent, ale intencja, fakt, że ktoś pomyślał o mnie ciepło – mówi piosenkarka.
– Wpuściliśmy się w kanał z prezentami. Dzieci dostają ich dziesiątki, a zapomina się, że najważniejsze jest rodzinne ciepło, tradycja, serce – uważa muzyk i piosenkarz Zbigniew Wodecki. Święta jego dzieciństwa, w okresie PRL, nie były bogate: – Jakieś słodycze, czasem cytrusy. Mama dawała mi szalik, czapkę. Nie lubiłem ich nosić, ale zawsze się na nie cieszyłem.