W Sądzie Okręgowym w Świdnicy odbyło się we wtorek posiedzenie dotyczące stwierdzenia ważności wyborów samorządowych w Wałbrzychu. To efekt protestu, jaki złożył Patryk Wild, jeden z kandydatów na prezydenta i szef Komitetu Wyborczego Nowoczesny Wałbrzych, który domaga się ich powtórki.
Zdaniem Wilda w I turze doszło do zorganizowanego kupowania głosów przez kandydatów różnych ugrupowań. Sumą 20 – 40 zł kuszono wyborców 20 do 40 proc. komisji.
Marcin Ejsmont, komisarz z Okręgowej Komisji Wyborczej w Wałbrzychu, domagał się odrzucenia protestu. Nie kwestionował możliwości handlowania głosami, ale wskazywał, że nie jest znana skala procederu, nie wiadomo, na czyją rzecz się odbywał, nieznani są jego organizatorzy ani wyborcy, których przekupywano. – To, że w części mediów mówi się, że wiadomo, iż w Wałbrzychu kupowano głosy, nie czyni tych wypowiedzi prawdziwymi – mówił Ejsmont.
Sąd odrzucił wniosek o rozszerzenie procesu o II turę. Rozpatrzył zgłoszone pierwotnie dowody, lecz nie dopuścił nowych: stenogramów prokuratorskich przesłuchań osób, które przyznały się do handlu głosami (m. in. Roberta S., który mówił, że kupił w I turze ok. 400 głosów dla kandydatów PO do rady i walczącego o reelekcję prezydenta Piotra Kruczkowskiego z PO), i ustaleń agentów CBA, którzy po II turze złożyli zawiadomienie do prokuratury (prowadzi w tej sprawie śledztwo). – To były poważniejsze dowody niż te, które zgłosiliśmy sądowi – mówi Wild.
Sąd analizował materiały wałbrzyskich telewizji Twoja TV i TV Dami. Ta ostatnia wynajęła agencję detektywistyczną. Dziennikarze i detektywi ustalili, że handel był zorganizowany, a głosy kupowano dla różnych komitetów. Dziennikarze przeprowadzili też prowokację, w której mieli za pieniądze zagłosować na jednego z kandydatów PO do rady miasta. A do TV Dami po I turze zgłosił się Marcin K., który opowiadał na antenie, jak kupił ok. 100 głosów.