– Trudno się przyzwyczaić do ciągłego wychodzenia z dobrej imprezy na papierosa, więc zdarza się, że palę w lokalu, choć staram się z tym nie afiszować. Z tego powodu nie spotkały mnie jeszcze żadne nieprzyjemności – zdradza Paweł, student z Lublina.
Wkrótce jednak może mieć mniej szczęścia. Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie zapowiada kontrole w dyskotekach i klubach. Inspektorzy mają się w nich pojawić w czasie karnawału razem z policjantami (funkcjonariusze będą czuwać nad bezpieczeństwem akcji, a w razie potrzeby legitymować osoby łamiące zakaz palenia).
– Sprawdzimy, czy lokale rozrywkowe informują o zakazie, czy do palenia mają wydzielone pomieszczenia i czy sami palacze respektują nowe prawo – tłumaczy Barbara Sawa-Wojtanowicz z lubelskiego sanepidu. – Ze względu na charakter tych lokali mogą to być weekendowe kontrole w godzinach wieczornych i nocnych.
Zakaz palenia w miejscach publicznych obowiązuje w Polsce od 15 listopada zeszłego roku. W barach, restauracjach i dyskotekach można palić tylko w oddzielnych i oznakowanych pomieszczeniach wyposażonych w wentylację zapewniającą, by dym tytoniowy nie przenikał do innych pomieszczeń. Za brak takich informacji i odpowiednich rozwiązań architektonicznych właściciel lokalu może zostać ukarany mandatem do 2 tys. zł. Palaczowi, który nie przestrzega zakazu, grozi 500 zł kary.
– Świetny pomysł – ocenia Magdalena Petryniak, koordynator kampanii "Polska bez dymu". – Wprawdzie ogromna większość lokali dostosowała się do przepisów, jednak znamy przypadki dyskusyjnej ich interpretacji, jak np. nieszczelne drzwi czy zła wentylacja palarni. Warto, by kontrolerzy się temu przyjrzeli.