To bardzo ważny głos człowieka, który z racji miejsca, doświadczenia i pełnionej funkcji jest pewnie jednym z bardziej kompetentnych ludzi w Polsce. Przypomnę, że to Wilków to gmina bardzo mocno doświadczona powodzią.
Wójt pisze, że niewątpliwym sukcesem był fakt, iż podczas ubiegłorocznej powodzi nie doszło do tragicznej śmierci dziesiątków ofiar. Pyta jednak, czy musiało dojść do zrujnowania tak ogromnego majątku i czy możliwe jest wyciągnięcie wniosków z tego co się stało. Czy jest możliwe "doprowadzenie do sytuacji, w której trzy dni deszcze na Podkarpaciu nie będą spędzać snu z powiek tysiącom ludzi w kraju? Czy ktoś poza mieszkańcami dotkniętymi powodzią pamięta o wydarzeniach roku 1997, 1999 i 2001? (..) Gdzie są wyciągnięte wnioski?
Teresiński pisze o ogromnej pomocy i mobilizacji tysięcy ludzi ale pyta "gdzie w tym mechanizmie jest państwo?
"Dlaczego państwo, wydając ponad 100 mln zł na likwidacje skutków powodzi w jednej gminie, nie zabezpiecza naprawy niespełna 2 mln wałów wiślanych w gminie Wilków? A przecież remont tych wałów to koszt 10 mln zł.
Niestety logika życia publicznego jest taka, iż powódź interesuje polityków w tedy kiedy się dzieje. Wtedy, gdy trzeba pojechać na przelewając się wały i pokazać milionom widzów telewizji w dramatycznych okolicznościach. Budowa wałów, polderów, planowanie przedsięwzięć jest znacznie mniej ekscytujące i nie daje tak szybkiej popularności.