Dlaczego w 1994 r. MSW nie chciało w tej sprawie współpracować ze śledczymi? Ludwik Dorn ma dwie hipotezy. Pierwsza mówi, że UOP nie przekazał posiadanych informacji, bo walczył o zachowanie takiej pozycji, jaką przed 1989 r. miała SB. Druga hipoteza? – Być może jest coś w materiałach dawnego UOP, co rzuca na ludzi tej służby cień w związku z zaginięciem Ziętary. Nie podejrzewam, by to funkcjonariusze urzędu go zamordowali, ale być może ich informatorzy albo przyjaciele informatorów – mówi Dorn.
Przeciek gasi śledztwo
Kilka lat po pierwszym umorzeniu sprawa Ziętary niespodziewanie powróciła. Na początku 1998 r. do prokuratury dotarła informacja, że w zaginięcie dziennikarza mógł być zamieszany Przemysław C., który odsiadywał właśnie karę m.in. za usiłowanie zabójstwa.
Sprawą zajmował się Andrzej Laskowski, jeden z najlepszych śledczych poznańskiej Prokuratury Okręgowej. Pojawili się świadkowie incognito, którzy mieli obciążać C. jako zabójcę dziennikarza. Wskazali też miejsce ukrycia jego zwłok.
– Prokurator Laskowski wierzył, że wreszcie uda się sprawę wyjaśnić. Mówił wówczas publicznie, że Ziętara został zamordowany i było to zabójstwo na zlecenie – wspomina Kaźmierczak.
Niespodziewanie nad śledztwem zaczęły się zbierać czarne chmury. W styczniu 1999 r. oddziałowy z więzienia, w którym siedział C., zeznał, że przestępca jeszcze przed wszczęciem postępowania wiedział, iż prokuratura chce sprawdzić jego związki z zabójstwem. C. nie chciał rozmawiać z prokuratorem, zwłok Ziętary nie znaleziono. Śledztwo ponownie umorzono.
C. wyszedł przedterminowo cztery lata temu. Zginął w wypadku drogowym.
– To, że w tej sprawie był przeciek, nie ulega wątpliwości. Pytanie tylko, od kogo wyszedł?– mówi Piotr Talaga.
Laskowski o sprawie rozmawiać nie chce. – Choć śledztwo zostało umorzone, w okręgu prowadzone są analizy w tej sprawie. Nie chciałbym się wypowiadać, żeby sprawie nie zaszkodzić – mówi „Rz". Nasze źródło w prokuraturze twierdzi, że Laskowskiemu zabroniono udzielać mediom informacji.
W kwietniu sprawę przecieku zaczęła badać Prokuratura Okręgowa w Opolu. – Na razie wystąpiliśmy o dokumenty ze śledztwa – informuje Lidia Sieradzka, jej rzecznik.
Czy po 19 latach wyjaśnienie sprawy Ziętary jest jeszcze możliwe? – Będzie to trudne, ale wierzę, że tak – mówi Maciej Łuczak, pełnomocnik brata dziennikarza. – Państwo powinno dać jednak jasny sygnał, że jest tym żywotnie zainteresowane.
Dziś nie ma już wątpliwości, że Jarosław Ziętara zginął w związku z wykonywanym zawodem dziennikarza. Jak powiedział w 1993 r. w rozmowie z „Gazetą Poznańską" nieżyjący już abp Jerzy Stroba, jeśli ktoś go zabił, „to nie za to, co napisał, ale za to, co dopiero mógł napisać".
To jedyny tego typu przypadek w historii Polski po 1989 r.
Autorzy tekstu dziękują Komitetowi Społecznemu „Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary" (jarek.sledczy.pl) za pomoc w dotarciu do materiałów