Jak beatyfikację świętowano w Polsce

1 maja już nigdy nie będzie mi się kojarzył z komuną i przymusowymi pochodami. „Ochrzciliśmy” to święto – mówił jeden z pielgrzymów w Krakowie

Publikacja: 06.05.2011 02:00

Bandera konna na tle Tatr 1 maja w drodze do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na zakopiańskich Krz

Bandera konna na tle Tatr 1 maja w drodze do sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na zakopiańskich Krzeptówkach

Foto: Forum

Do sanktuarium Bożego Miłosierdzia dotarli mimo deszczu. W krakowskich Łagiewnikach beatyfikację Jana Pawła II świętowało 120 tysięcy pielgrzymów. W całej Polsce w uroczystościach w Watykanie – dzięki telebimom – uczestniczyły miliony.

Wśród pątników na łagiewnickich błoniach była 20-letnia Oksana ze Lwowa, która nigdy wcześniej nie widziała Krakowa. – U nas można transmisję uroczystości z Rzymu obejrzeć w rzymskokatolickiej katedrze. Ale wolałam przyjechać tu, gdzie papież mieszkał tyle lat. To inne przeżycie – zapewniała, choć Jana Pawła II mało pamięta.

Inaczej niż 73-letni Józef Czapiewski z Gdańska. – 1 maja obchodzę urodziny i imieniny. Ta beatyfikacja to dla mnie jakby dodatkowy prezent – mówi. I nie żałuje prawie 10 godzin spędzonych w pociągu do Krakowa. W końcu to miejsce szczególne.

„Tu, na tej ziemi się urodziłem. Tutaj, w Krakowie, spędziłem większość lat życia. Tutaj doznałem łaski powołania kapłańskiego. Tutaj też, w katedrze wawelskiej, otrzymałem konsekrację biskupią" – mówił Jan Paweł II w Krakowie podczas pierwszej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1979 roku. Pan Józef dobrze to zapamiętał.

Kraków wybrali też Olga i Michał Królikowie, którzy z trójką małych dzieci przejechali nocą ok. 500 km, by 1 maja być w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Ruszyli z Dusznik pod Poznaniem, bo – jak zapewniają – Łagiewniki to ważne dla nich miejsce, a ich dwuletnia córka nieprzypadkowo ma na imię Faustyna.

Z wyniesienia polskiego papieża na ołtarze cieszyli się też Cherubina i Ronaldo Farrales z Filipin. Ronaldo, informatyk, który od ośmiu lat pracuje w Warszawie, był w Łagiewnikach kilka razy. Dla jego żony i jej mamy Conception, która specjalnie przyjechała na 1 maja z Manili, to pierwsza taka wizyta. Na uroczystości zabrali trójkę swych małych dzieci.

– Jesteśmy dumni, że cudzoziemcy też przyjechali pokłonić się naszemu papieżowi. To był wyjątkowy człowiek, a 1 maja stał się wyjątkowym dniem. Już nigdy nie będzie mi się kojarzył z komuną i przymusowymi pochodami. „Ochrzciliśmy" to święto – twierdziła Janina Koźlak spod Tarnowa, która przyjechała do Krakowa z rodziną.

Podczas mszy w Łagiewnikach na ołtarz polowy wniesiono relikwie nowego błogosławionego. Ampułkę z krwią Jana Pawła II przekazał kustoszowi sanktuarium biskupowi Janowi Zającowi kardynał Stanisław Dziwisz.

Razem z Janem Pawłem patrzymy na Warszawę

W stolicy beatyfikację Jana Pawła II można było oglądać na telebimach na pl. Piłsudskiego i przed Świątynią Opatrzności Bożej, na Polach Wilanowskich. Bezpośrednio transmitowano uroczystości z Watykanu.

– Trochę Pan Bóg nam miłosierdzia poskąpił – mówiła Barbara Sutton, która szła al. Rzeczypospolitej w kierunku Świątyni Opatrzności Bożej. Jak większość osób idących na beatyfikację miała ze sobą składane krzesełko i parasol.

– Zimno, ale może to specjalnie. Żeby człowiek trochę się umartwił – mówili wierni, którzy mimo deszczu i chłodu przyszli na plac przed świątynią.

Niedzielne uroczystości poprzedzone były modlitewnym czuwaniem na pl. Piłsudskiego. Było dużo ludzi, zwłaszcza młodych. Rozważania prowadził były duszpasterz akademicki, dziś proboszcz archikatedry warszawskiej ks. Bogdan Bartołd. W niedzielę beatyfikacji na plac przyszło ok. 3,5 tys. osób. Wielu miało flagę biało-czerwoną i żółtą, papieską. Harcerze proponowali wodę, ale chętnych nie było. Wierni wpatrywali się w dwa telebimy ustawione na placu.

– Wielu zostało w domu, na kanapie. Bo ciepło. Ale ja wolę takie uroczystości przeżywać we wspólnocie – mówił pan Andrzej, który stał przed telebimem.

Po uroczystościach beatyfikacyjnych bp Piotr Jarecki odprawił pierwszą, dziękczynną za błogosławionego, mszę św. – Zostałem na dyżurze, wszyscy pojechali do Rzymu – żartował.

Bo wcześniej sprawował eucharystię na Polach Wilanowskich, o godz. 9, jeszcze przed beatyfikacją Jana Pawła II. Na uroczystość przed Świątynią Opatrzności Bożej zgromadziło się ok. 600 osób. Od stacji metra Wilanowska dowoził wiernych bezpłatny autobus. Telebim ustawiony był przed świątynią. Na placu stała garstka osób, większość chowała się przy wielkich namiotach. W jednym z nich prezentowano projekt Muzeum Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego, które powstanie na wysokości 26 m, pod kopułą Świątyni Opatrzności Bożej.

– To niesamowite przeżycie. Słychać głos kardynała Wyszyńskiego, taki sam jak w latach 50. – mówiła pani Jadwiga, zwiedzając projekt muzeum.

– To taka nowoczesna instalacja – chwaliły nastolatki, które przyjechały ze Starych Babic. – Niepowtarzalne przeżycie. Nie można tej beatyfikacji oglądać w telewizji – tłumaczyły.

W trakcie beatyfikacji na placu przed świątynią rozległy się oklaski. A tuż po beatyfikacyjnej mszy św. przyjechał z pl. Piłsudskiego, pod Świątynię Opatrzności Bożej, papamobile obsypany białymi i żółtymi kwiatami.

– Nie jest ten sam co w 1979 r., ale taki sam, na podwoziu takiego samego stara – tłumaczył Piotr Gaweł, prezes Centrum Opatrzności Bożej (COB). Przypomniał, że prawdziwy papamobile został oddany do PGR, gdzie służył do pracy w lesie. Ostatecznie został sprzedany na złom.

Papież z nas

Wierni zgromadzeni przed świątynią czekali na kulminacyjny moment. Na frontonie kościoła miał zawisnąć wielki portret Jana Pawła II wykonany z nadesłanych internetowo zdjęć Polaków.

– Zdjęcia przysłano różne. Od legitymacyjnych, po rodzinne, a nawet wakacyjne – mówiła Sylwia Kabała, rzecznik COB.

O godz. 13.30 wielki rulon ze zdjęciem papieskim zaczął się rozwijać. Na placu przed świątynią zapanowała cisza. Pomału zaczynało być widać oficjalny, beatyfikacyjny wizerunek Jana Pawła II. Gdy ukazała się twarz, ludzie zaczęli bić brawo. Po twarzach płynęły łzy. Po pięciu minutach uśmiechnięty papież patrzył już na Warszawę. Widać go z daleka. Wielka płachta z wizerunkiem Jana Pawła II będzie wisiała na frontonie świątyni do Dnia Papieskiego obchodzonego w październiku. O jej dalszych losach jeszcze nie przesądzono.

Po południu Pola Wilanowskie zapełniały się ludźmi. – Cieplej, słońce, więc portret papieża przyszłam zobaczyć – przyznaje pani Janina.

Dorośli ustawili się w kolejkę do Panteonu Wielkich Polaków znajdującego się w podziemiach świątyni. Tu spoczywa m.in. ks. Jan Twardowski, min. Krzysztof Skubiszewski, prezydent Ryszard Kaczorowski.

Zapewniono też atrakcje dzieciom. Specjalna papieska ciuchcia jeździła między przystankami-miastami, związanymi z Karolem Wojtyłą. Były m.in. Wadowice, Kraków, Rzym. W każdym mieście na dzieci czekały quizy, krzyżówki, konkursy związane z Lolkiem. – Bo wszyscy wiedzą, że jak papież był mały, to mówiono do niego Lolek – mówił mały Piotrek, jadąc z babcią ciuchcią.

Błogosławiona noc w dyskotece

Wzruszenia z Watykanu dotarły też na rzeszowski rynek. Wierni bili tu brawo, gdy Benedykt XVI ogłosił Jana Pawła II błogosławionym.

Radość pielgrzymów z odległego Rzymu czuły też Wadowice, gdzie wspólnie cieszono się na rynku, a w niedzielę wieczorem „Ojcu Świętemu śpiewano razem" – jak głosił tytuł koncertu. W rodzinnym mieście Jana Pawła II wystąpili m.in. Krzysztof Krawczyk, Golec uOrkiestra i Mietek Szcześniak. Pierwszy z artystów zaśpiewał ukochaną przez papieża Polaka „Barkę".

Wyjątkowo głośno było w Łodzi. Tu dyskoteki pod wspólnym hasłem „Błogosławiona noc" zorganizowała w ośmiu klubach Diakonia Ewangelizacji Ruchu Światło-Życie.

– Osiem klubów jak osiem błogosławieństw. Chcemy pokazać młodym ludziom, jak zostać błogosławionym, tak jak Jan Paweł II – wyjaśniał przed imprezą ksiądz Michał Misiak, prekursor dyskotek ewangelizacyjnych.

W klubach powieszono portrety Jana Pawła II, zadbano też, by nie było alkoholu. Każdy uczestnik zabawy dostał opaskę – wejściówkę w kształcie różańca.

Na Rynku Głównym w Krakowie także nie brakowało mocnego uderzenia. Setki krakowian i gości wzięło tu 1 maja wieczorem udział w koncercie „Wracam do was – Błogosławiony Jan Paweł II". Wystąpili m.in. Zakopower, Kayah, Ryszard Rynkowski, Kasia Kowalska. Zaprezentowano też skomponowaną na tę okazję pieśń „Santo Subito" z muzyką Zbigniewa Wodeckiego do słów Leszka Aleksandra Moczulskiego.

Tłoczno było w niedzielę wieczorem na ul. Franciszkańskiej 3, pod słynnym papieskim oknem. Tu franciszkanie zorganizowali koncert, a znicze i kwiaty przynosili tu pielgrzymi z Polski i zagranicy także 2 i 3 maja.

– Zdjęcie spod okna pokażę rodzicom. Będą zazdrościć – twierdzi 19-letnia Ewelina ze Szczecina, która wybrała się z przyjaciółmi na „błogosławioną" pielgrzymkę.

Co w nas zostanie na dłużej?

W sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej niedzielną mszę celebrował kardynał Marian Jaworski, jeden z najbliższych przyjaciół papieża. Poświęcił obraz błogosławionego Jana Pawła II, a po nabożeństwie wierni wyruszyli na tutejsze Dróżki Matki Bożej, zabierając ze sobą ten wizerunek. Jak mówił kustosz sanktuarium Damian Muskus: – W ten sposób Ojciec Święty, po raz pierwszy jako błogosławiony, wyjdzie na swoje umiłowane dróżki.

Kalwaryjskie uroczystości zainaugurowało w sobotę nocne czuwanie modlitewne. Podobne odbyło się m.in. w Krakowie i w niewielkiej Niegowici – pierwszej parafii Karola Wojtyły.

W Gdańsku telebimy, na których można było obejrzeć uroczystość w Watykanie, ustawiono m.in. w bazylice mariackiej i przed kościołem Opatrzności Bożej na Zaspie. Jan Paweł II w 1987 roku właśnie na osiedlu Zaspa, podczas mszy dla ludzi pracy, w której uczestniczyło ok. miliona osób, wśród transparentów „Solidarności" wygłosił jedną ze swych najważniejszych homilii w czasie pielgrzymek. „Solidarność to znaczy jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy brzemię dźwigane przez człowieka samotnie" – mówił. Za te słowa gdańszczanie chcieli mu szczególnie podziękować.

Pielgrzymom niełatwo jednak odpowiedzieć, co w nas zostanie po uroczystej beatyfikacji. – Może będziemy trochę więcej słuchać się wzajemnie – twierdzili rzeszowianie, którzy robili zdjęcia pod słynnym papieskim oknem w Krakowie.

– Spróbuję nie kłócić się z siostrą – zapewniała 14-letnia Marysia z Płocka, która także przyjechała na beatyfikację do Krakowa.

– Dopiero zobaczymy, jakie będą owoce beatyfikacji. Ja chciałbym, żeby polityczna atmosfera w kraju zmieniła się na lepsze – twierdzi Dominik Olędzki spod Nowego Sącza. – To w końcu w sporej mierze zależy od nas samych.

 

Do sanktuarium Bożego Miłosierdzia dotarli mimo deszczu. W krakowskich Łagiewnikach beatyfikację Jana Pawła II świętowało 120 tysięcy pielgrzymów. W całej Polsce w uroczystościach w Watykanie – dzięki telebimom – uczestniczyły miliony.

Wśród pątników na łagiewnickich błoniach była 20-letnia Oksana ze Lwowa, która nigdy wcześniej nie widziała Krakowa. – U nas można transmisję uroczystości z Rzymu obejrzeć w rzymskokatolickiej katedrze. Ale wolałam przyjechać tu, gdzie papież mieszkał tyle lat. To inne przeżycie – zapewniała, choć Jana Pawła II mało pamięta.

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej