Mają go w słowniku Anglicy (fanfuckingastic), Hiszpanie (cojonugo), Rosjanie (ochujennyj) czy Niemcy (affengeil). Ale to u nas słowo "zajebisty" robi chyba największą karierę.
Radio Szczecin doniosło, że jedna z tamtejszych restauracji, zapraszająca na flaczki, żurek i schabowego, zareklamowała się na dworcu kolejowym sloganem: "Zajebista polska kuchnia". – Zamurowało mnie. Ten wyraz mnie zszokował – cytuje stacja jedną z mieszkanek Szczecina.
Ale większości chyba nie szokował. Szyld zdjęto dopiero, gdy zainteresowały się nim lokalne media.
– To pokazuje, jak pierwotne znaczenia słów wypierane są z naszego kodu kulturowego – zżyma się znany m.in. z telewizyjnej "Ojczyzny polszczyzny" językoznawca prof. Jan Miodek.
A jego znakomity kolega po fachu prof. Jerzy Bralczyk tłumaczy: – Coraz więcej osób nie ma poczucia niestosowności używanego języka albo używa takich słów dla popularności, marketingu.