26 lipca w specjalnie zabezpieczonej sali warszawskiego sądu mają się stawić dziennikarze śledczy Bertold Kittel i Jarosław Jakimczyk. W roku 1999 opublikowali oni w nieistniejącym już dzienniku „Życie" tekst „Hak na Oleksego". Opisali w nim próbę wykorzystania przez polityków zagubionego tajnego raportu Urzędu Ochrony Państwa do rozgrywek wewnątrz SdRP. Raport był poświęcony przebywającemu w Polsce w 1997 r. Irlandczykowi, który miał mieć związki z IRA, i ujawniał działania urzędu wobec niego.
Choć UOP zastąpiła po latach ABW, a proces dziennikarzy już raz (w 2009 r.) umorzono, sprawa po zażaleniu prokuratury wraca do sądu. Dziennikarzom grozi do pięciu lat więzienia.
– Gdyby można było opublikować akt oskarżenia, okazałoby się, że jest absurdalny. To nie my ujawniliśmy tajemnicę, lecz politycy, którzy zgubili tajny raport UOP. Za to nikt nie został ukarany – mówi Bertold Kittel.
Sprawie przygląda się Helsińska Fundacja Praw Człowieka. – Sądy czasem nie biorą pod uwagę tego, czy dziennikarz, ujawniając tajemnicę, działał w interesie publicznym – wskazuje Dominika Bychawska z Obserwatorium Wolności Mediów w Polsce fundacji.
O tym, że za ujawnienie tajemnicy można ścigać dziennikarzy, wypowiedział się Sąd Najwyższy w marcu 2009 r. przy okazji innego tajnego procesu Kittela i Jakimczyka. Stwierdził, iż przestępstwo ujawnienia tajemnicy mogą popełnić nie tylko urzędnicy zobowiązani do jej ochrony, ale i właśnie dziennikarze.