Przypomnę, że ta prestiżowa nagroda przyznawana jest wybitnym osobistościom ze świata polityki i kultury, które mogą "służyć za wzór" i "wyznaczają kierunek na przyszłość". Jury po masowej krytyce musiało wycofać się z ze swej decyzji. Ale jednak najpierw ta decyzja zapadła.
Pisze Unger: „Wytypowanie Putina do tej nagrody można bowiem tłumaczyć na wiele sposobów, ale na pewno czytając uzasadnienie zredagowane przez 19 wybitnych jurorów widać w nim brak wyobraźni, głupota, lizusostwo i korupcję (polityczną, nie finansową) z prawdopodobnie Gerhardem Schröderem, byłym kanclerzem a dziś urzędnikiem Putina w roli być może nawet głównej. Konkluzja: nagroda «Kwadrygi» powinna zniknąć, a dotychczasowi laureaci - jak zagroził jej zdobywca Vaclav Havel - oddać insygnia".
Na szczęście na kuriozalną decyzję jury zareagowali i byli laureaci, z których niektórzy, np. Vaclav Havel, postanowili oddać nagrodę oraz opinia publiczna, która – jak pisze Unger - „uznała, że wyróżnienie Putina, pogromcy Czeczenów, dusiciela wolnego słowa i opozycji nie tylko dyskredytuje nagrodę, ale kompromituje samego Putina. Nagroda zaś powinna była raczej wyróżnić zamordowaną Annę Politkowską, ikonę praw człowieka w Rosji. I co gorsze mimo wymazywania z prasy samej informacji (jest przecież Internet), «wędrująca Kwadryga» ośmiesza premiera w oczach rosyjskiej opinii publicznej".
Publicysta „Gazety" ma nadzieję, że jury w tym składzie poda się do dymisji. I dodaje: „Nagroda nie zawsze nagradza zasługi. Czasem uczestniczy w ukrywaniu zbrodni".
Ta historia pokazuje jak bardzo zidiociała albo skorumpowana (tak, tak, skorumpowana) jest część niemieckich i nie tylko niemieckich elit. Bo jury nagrody nie jest jakimś szczególnym wyjątkiem. Wielu zachodnich intelektualistów, tak w latach 50. było zafascynowanych Związkiem Sowieckim, tak teraz jest zafascynowanych tym silnym, zdrowym, pełnym energii byłym kagiebistą, który „cywilizuje" Rosję.