I dalej trzymając się gastronomicznej retoryki gazeta opisuje, jak po wygranych wyborach premier wziął się za grillowanie potencjalnych przeciwników wewnętrznych. Obraził się na Tuska i wyszedł - opisuje opuszczenie Kancelarii Premiera przez Grzegorza Schetynę SuperExpress. A na zdjęciach Marszałek Sejmu, który zdecydowanym krokiem wychodzi z KPRM i wsiada do swej limuzyny.
Czy gdyby Państwa ktoś zaczął przy innych grillować, nie zaczęliby Państwo uciekać? Ciekawe światło na układanki w PO rzuca dziś Dziennik Gazeta Prawna. I nie są to zdjęcia z tajnych spotkań tylko prosta i niezwykle ciekawa informacja: "Leki wpisane na listy refundacyjne mogły tam trafić dlatego, że koncerny farmaceutyczne przekupiły pracowników ministerstwa zdrowia. W naciskach pomagali im zagraniczni dyplomaci pochodzący z ich krajów. Pracownicy ministerstwa np. blokowali konkurencję w zamian za lukratywne posady u producentów leków."
Zaraz, zaraz, a kto był przez ostatnie cztery lata ministrem zdrowia? Grzegorz Schetyna? Nie, Ewa Kopacz, najlepszy kandydat na nowego marszałka sejmu. Która była zdaniem premiera tak dobrym ministrem zdrowia, że postanowił jej ten resort odebrać. Logiczne? Zwycięstwo wzmocniło Tuska nie tylko w kraju, ale także w UE. Polski premier może stać się sumieniem integracji - pisze w Gazecie Wyborczej Jacek Pawlicki. Teza ciekawa. Premier już załatwił wewnątrzpartyjną opozycję, ciekawe kogo załatwi w Unii Europejskiej.
Już widzę, jak zaproponowałby na przykład Angeli Merkel, by objęła w kierowanej przez niego Unii jakieś godne jej aspiracji stanowisko. Na przykład dyrektora generalnego Komisji Europejskiej ds. administracyjnych. Zastanawiam się tylko, dlaczego publicysta GW jest taki skromny. Wygrana PO wzmocniła nie tylko Polskę, Unię Europejską, ale - nie bójmy się tego powiedzieć - cały Glob!