Zdaniem Janusza Palikota Polska wymaga tylu zmian, że wymienienie ich w przemówieniu premiera powinno zająć o wiele więcej czasu niż wypowiedź Donalda Tuska.

- Polska potrzebuje zasadniczej zmiany w wielu aspektach. Największą nadzieją dla Polski, szczególnie dla osób bogatych, elit i wszystkich parlamentarzystów, są ludzie biedni. Oni mają niesamowite aspiracje, ambicje i wolę poprawienia swojego życia - mówił Palikot wywiadzie dla portalu Onet.pl. - Właśnie młodzi i wykształceni i niemający pracy, to niesamowita siła, zasób i potencjał Polski. Ci oburzeni jeszcze się nie zinstytucjonalizowali. Jeszcze.

Jego zdaniem grupy wykluczonych, czyli ubogich i wykształconych bezrobotnych, należy uruchomić od wzbudzenia wzajemnego zaufania. - Polacy cierpią na niski kapitał społecznego zaufania. W przestrzeni publicznej Polacy sobie wzajemnie nie wierzą. Rodzinnie, prywatnie w domach sobie wierzą, ale kiedy coś należy zrobić wspólnie, to już brakuje Polakom wzajemnego zaufania - mówił Palikot. Podkreślił, że przyczyną takiego braku zaufania jest drogie państwo i rozbudowana, kosztowna biurokracja.

Na zarzut, że mógł to zmienić kierując sejmową komisją "Przyjazne Państwo" odpowidział, że znaczenie tej komisji było przeceniane.

Palikot krytycznie odniósł się do mianowania Jarosława Gowina na ministra sprawiedliwości. - Gdyby Tusk przed wyborami ogłosił, że mianuje Gowina ministrem sprawiedliwości, jedna trzecia wyborców PO nie zagłosowałaby na Platformę. Gowin to gwóźdź do trumny tej partii - stwierdził Janusz  Palikot.