Iwona Schymalla ostro zaatakowała w swoim oświadczeniu władze TVP. Pisze w nim też o upolitycznieniu telewizji, nepotyzmie, kumoterstwie i braku kompetencji. W odpowiedzi prezes TVP Juliusz Braun napisał, że są to „nieuprawnione sądy i opinie oraz obraźliwe sformułowania".
Pikanterii konfliktowi dodaje fakt, że zarówno Schymalla, jak i Braun stanowiska objęli w wyniku porozumienia SLD i PO mającego na celu usunięcie z telewizji ludzi kojarzonych z PiS.
„Polityczny najazd"
Co konkretnie wytyka Schymalla TVP? Jej zdaniem przeżywa „najazd politycznego pionu jednego z resortów (wraz z żonami), który statutowo nie zajmuje się praktyką komercyjnej działalności spółki medialnej".
Nawiązała do faktu, że w telewizji strategiczne stanowiska zajmuje grupa osób, które trafiły tam prosto z Ministerstwa Kultury. Oprócz prezesa Brauna są to: szef biura koordynacji programowej Jacek Weksler, szefowa biura zarządu w TVP Elżbieta Ponikło czy dziennikarka TVP 1 prowadząca programy „Celownik" i „Kawa czy herbata" Iwona Radziszewska. W telewizji pracuje też jej mąż Piotr Radziszewski.
Według Schymalli stałą praktyką w telewizji jest narzucanie dyrektorom anten, bez ich wiedzy i zgody, zastępców i podwładnych, za których pracę ponoszą potem odpowiedzialność. Podkreśliła, że w TVP od lat można obserwować najazdy „grup politruków, powołujących się na wpływy »publicystów« lub »medioznawców«", którzy paraliżują struktury firmy „brakiem kompetencji, nepotyzmem i kumoterstwem", a potem ją atakują.