Donald Tusk zmienia zdanie w sprawie traktatu fiskalnego. Miesiąc po ogłoszeniu sukcesu Polski na unijnym szczycie, na którym decydowano o powstaniu traktatu fiskalnego, po raz pierwszy dał do zrozumienia, że możemy nie przystąpić do tego projektu, jeśli nie będziemy mogli uczestniczyć w szczytach strefy euro.
- Zobaczymy czy uzyskamy status, który umożliwi Polsce uczestniczenie w tych obradach - mówił szef rządu podczas wczorajszej konferencji prasowej. - Rozmowy trwają. Od ich rozstrzygnięcia będzie zależało, czy Polska przystąpi do paktu fiskalnego czy nie.
A jeszcze w ubiegłym tygodniu premier pytany o to, jak się odnosi do faktu, że Polska nie będzie mogła uczestniczyć w szczytach eurolandu, mówił: - Trudno, nie wszystko można wygrać.
Stanisława Żelichowskiego z PSL nie dziwi zmiana stanowiska premiera. - Polska chciała wesprzeć finansowo strefę euro, ale w zamian domagaliśmy się prawa do uczestnictwa w podejmowaniu decyzji - przypomina poseł PSL, członek Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. - Skoro ze wstępnych propozycji wynika, że nie chcą nas przy podejmowaniu decyzji, to nie będziemy się wpraszać, ale też nie będziemy płacić na strefę euro. Coś za coś.
Jednak szef resortu finansów Jacek Rostowski zapewniał w piątek, że przystąpienie przez Polskę do paktu fiskalnego nie jest powiązane ze wsparciem finansowym dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego.