Nie dla nas traktat fiskalny?

Bez prawa do uczestnictwa w euroszczytach Polska nie podpisze umowy fiskalnej - mówi premier

Publikacja: 18.01.2012 20:36

Nie dla nas traktat fiskalny?

Foto: AFP

Donald Tusk zmienia zdanie w sprawie traktatu fiskalnego. Miesiąc po ogłoszeniu sukcesu Polski na unijnym szczycie, na którym decydowano o powstaniu traktatu fiskalnego, po raz pierwszy dał do zrozumienia, że możemy nie przystąpić do tego projektu, jeśli nie będziemy mogli uczestniczyć w szczytach strefy euro.

- Zobaczymy czy uzyskamy status, który umożliwi Polsce uczestniczenie w tych obradach - mówił szef rządu podczas wczorajszej konferencji prasowej. - Rozmowy trwają. Od ich rozstrzygnięcia będzie zależało, czy Polska przystąpi do paktu fiskalnego czy nie.

A jeszcze w ubiegłym tygodniu premier pytany o to, jak się odnosi do faktu, że Polska nie będzie mogła uczestniczyć w szczytach eurolandu, mówił: - Trudno, nie wszystko można wygrać.

Stanisława Żelichowskiego z PSL nie dziwi zmiana stanowiska premiera. - Polska chciała wesprzeć finansowo strefę euro, ale w zamian domagaliśmy się prawa do uczestnictwa w podejmowaniu decyzji - przypomina poseł PSL, członek Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. - Skoro ze wstępnych propozycji wynika, że nie chcą nas przy podejmowaniu decyzji, to nie będziemy się wpraszać, ale też nie będziemy płacić na strefę euro. Coś za coś.

Jednak szef resortu finansów Jacek Rostowski zapewniał w piątek, że przystąpienie przez Polskę do paktu fiskalnego nie jest powiązane ze wsparciem finansowym dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Reklama
Reklama

Tadeusz Iwiński z SLD, wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, uważa, że projekt traktatu fiskalnego jest mocno rozczarowujący. - Gdyby został przyjęty w takim kształcie, to bez wątpienia doszłoby do podziału na Unię dwóch prędkości, co nie leży w naszym interesie - zaznacza.

Iwiński przypomina, że nie tylko polski rząd chłodno przyjął proponowany kształt traktatu fiskalnego. - Czechy też zaczęły się wahać i przebąkiwać, że ich finansowy wkład w ratowanie strefy euro może być mniejszy, niż zakładano.

PiS już w ubiegłym tygodniu apelowało, by Polska nie podpisywała traktatu fiskalnego. - Cieszę się, że pan premier nas posłuchał i zaczął się nad tym zastanawiać - mówi były wiceszef MSZ Krzysztof Szczerski (PiS). - Mam tylko nadzieję, że będzie konsekwentny i nie podpisze traktatu.

Jego zdaniem w projektowanym traktacie fiskalnym musiałyby zajść daleko idące zmiany, żeby Polska mogła go zaaprobować. - Na pewno nie możemy się zgodzić na to, żeby wydając pieniądze podatników, pytać Brukselę o zgodę - mówi Szczerski. - Dlatego premier już teraz, nie czekając na szczyt, powinien twardo powiedzieć, że traktatu w jego obecnym kształcie Polska nie podpisze.

Do tej pory nad kształtem traktatu fiskalnego radzili dyplomaci średniego szczebla. Polityczna dyskusja europejskich przywódców na ten temat odbędzie się 30 stycznia na szczycie w Brukseli.

Choć, jak mówił wczoraj Tusk, Polska nie ma wielu sojuszników wśród państw członkowskich UE, to nasze postulaty są zgodne ze stanowiskiem europarlamentu i Komisji Europejskiej.

Reklama
Reklama

"W porozumieniu (traktacie fiskalnym - red.) wszyscy jego sygnatariusze, obecni i przyszli członkowie strefy euro, powinni mieć takie same prawa uczestnictwa w szczytach strefy euro" - brzmi fragment przegłosowanej wczoraj w Strasburgu rezolucji.

Podobny postulat przedstawił przewodniczący Komisji Europejskiej. - Chcemy, żeby tekst odzwierciedlał właściwe otwarcie euroszczytów dla wszystkich państw członkowskich i uznał rolę przewodniczącego Parlamentu Europejskiego - powiedział José Barroso.

Parlament i Komisja Europejska są obserwatorami w tym procesie. Obie te instytucje są zaniepokojone międzyrządowym charakterem porozumienia, bez uwzględnienia roli instytucji wspólnotowych.

Lepiej odstąpić od stołu negocjacji, niż podpisać zły dokument

Reklama
Reklama

Marek Domagalski

Zapowiedź premiera, że Polska może nie przystąpić do paktu fiskalnego, od strony prawnej jest raczej dobrą wiadomością. Cóż to by były za negocjacje, gdyby jedna ze stron zadeklarowała, że musi zakończyć je umową.

Na gruncie prawnym nie budzi większych wątpliwości, że próba uregulowania umową międzyrządową (paktem fiskalnym) kwestii zastrzeżonych do tej pory dla unijnych traktatów wprowadzić mogła prawne zamieszanie.

Nigdy nie było szczegółowych zapisów tej umowy, i może dlatego od razu rozgorzały spory, jaki organ i jaką większością winien ją ratyfikować. Jeśli umowa ta miałaby nakładać np. na NBP czy Sejm jakieś obowiązki lub ograniczać ich kompetencje (np. budżetowe), to zgoda na ratyfikację powinna chyba zapadać większością głosów w parlamencie. Byli jednak i tacy konstytucjonaliści, którzy odwoływali się do art. 90 konstytucji. Stanowi on, że przekazanie niektórych kompetencji RP organizacji międzynarodowej wymaga ustawy uchwalanej przez Sejm i Senat większością dwóch trzecich głosów (to już wymagałoby porozumienia się przez rząd z PiS i Solidarną Polską) ewentualnie zgody w referendum ogólnokrajowym.

Nieprzystąpienie Polski do tej umowy mogłoby oszczędzić krajowi tych sporów, choć nie ma gwarancji, że nie wybuchłyby inne, zwłaszcza gdyby ziściły się obawy przed powstaniem Unii dwóch prędkości.

Reklama
Reklama

Dość lekkie i niespodziewane deklarowanie odejścia od tak szumnie reklamowanego projektu obniża jednak jego rangę i wskazuje na braki stanowiska Polski, która zajęła je bez konsultacji z opozycją oraz istotnego udziału parlamentu.

Donald Tusk zmienia zdanie w sprawie traktatu fiskalnego. Miesiąc po ogłoszeniu sukcesu Polski na unijnym szczycie, na którym decydowano o powstaniu traktatu fiskalnego, po raz pierwszy dał do zrozumienia, że możemy nie przystąpić do tego projektu, jeśli nie będziemy mogli uczestniczyć w szczytach strefy euro.

- Zobaczymy czy uzyskamy status, który umożliwi Polsce uczestniczenie w tych obradach - mówił szef rządu podczas wczorajszej konferencji prasowej. - Rozmowy trwają. Od ich rozstrzygnięcia będzie zależało, czy Polska przystąpi do paktu fiskalnego czy nie.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Kraj
Nowa Tęcza w ogniu pytań. Kontrowersje wokół odbudowy „Łuku LGBT”
Kraj
„Polityczne Michałki”: Hołownia między młotem a kowadłem, Tusk w trybie i stroju kryzysowym
Kraj
Rzeź wołyńska: wytracić Polaków, wyrugować polskość
Kraj
Uchwała antyalkoholowa skonstruowana pod Żabki? Radni o prohibicji w Warszawie
warszawa
Radni stołecznego Bemowa proponują budżet obywatelski w szkołach. Co na to urząd dzielnicy?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama