Tylko w 2010 r. na wniosek Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ogłoszono upadłość
20 przedsiębiorstw. Powód – zalegali ze składkami na łączną kwotę 9 667 982, 21 zł. W ubiegłym roku było ich już 21, a zaległości przedsiębiorców wobec ZUS sięgnęły 8 129 946,94 zł. Przypadek Iwony Świetlik i jej firmy IVETT z Rawy Mazowieckiej pokazuje, że wystarczy niewielka zaległość, by urzędnicy wielu pracowników pozostawili bez środków do życia.
Płacz i płać
Pani Iwona przez 30 lat prowadziła firmę IVETT produkującą odzież. Zatrudniała ponad 60 pracowników. W 2010 r. w wyniku kryzysu gospodarczego popadła w długi. Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych w Tomaszowie Mazowieckim zalegała z platnościami składek. Łącznie z odsetkami na początek 2010 r. zobowiązanie wyniosło ok. 270 tys zł. Wartość firmy wyceniano wówczas na ok. 10 mln zł.
W lutym 2010 r. ZUS w Tomaszowie Mazowieckim wystąpił do łódzkiego sądu o ogłoszenie upadłości firmy. Odpowiadając na pytania „Rz" Aleksandra Musialik, rzecznik prasowa ZUS w Tomaszowie Mazowieckim, przekonuje, że na 2 lata przed złożeniem wniosku o upadłość „podejmował szereg czynności zmierzających do odzyskania składek". Jakich? Na przykład zajął konta bankowe dłużniczki. Zgodził się też na spłatę zadłużenia w 12 miesięcznych ratach. To porozumienie zostało jednak po 3 miesiącach zawieszone.
– Bzdura, nie było dobrej woli ze strony ZUS. Pani Świetlik przygotowała program naprawczy, który gwarantował obniżenie kosztów, miała też wsparcie wierzycieli prywatnych. Sam zadeklarowałem, że będę ją kredytował – mówi „Rz" Jerzy Jaszewski, główny wierzyciel. – Wniosek ZUS był tym bardziej absurdalny, że był zabezpieczony w postaci hipoteki działki o wartości 2,5 mln zł – dodaje.