Zaginięcie kobiety, która od kilku lat mieszkała w Marysinie pod Lesznowolą, zgłosił w niedzielę jej 28-letni, pochodzący z Chin narzeczony. – Nie ma jej w domu, nie odbiera telefonu – tłumaczył mężczyzna policji. Dodał, że kobieta miała wyjechać z wynajmowanego domu jego niedawno zakupionym bmw.
To właśnie auto znaleziono kompletnie spalone kilka godzin później w lesie w Parolach pod Nadarzynem.?W bagażniku były szczątki kobiety.
– Niewiele się z nich zachowało. Prawdopodobnie reszta się wypaliła razem z autem – mówi jeden ze śledczych.
Prokuratorzy z Pruszkowa, którzy zajmują się tą zbrodnią, przyznają, że ujawnione szczątki mogą należeć do zaginionej Chinki. –?Jednak musimy uzyskać absolutną pewność, dlatego zlecone zostaną badania DNA. Zabezpieczyliśmy już próbki – mówi Andrzej?Zwoliński, wiceszef pruszkowskiej prokuratury. Przyznaje, że biegłych czeka trudne zadanie, bo może się okazać, że ze znalezionych szczątków nie da się wyodrębnić materiału genetycznego do porównania.
Biegli, którzy oglądali samochód, stwierdzili, że do pożaru auta doszło kilka godzin przed jego znalezieniem. –?Pojazd zdążył co prawda ostygnąć, ale wokół czuć było silny smród spalenizny. –?Gdyby auto spalono kilka dni wcześniej, ten zapach nie byłby tak intensywny – tłumaczy policjant.