Przełom w ujawnionej przez „Rz" aferze związanej z fałszowaniem deklaracji członkowskich Platformy Obywatelskiej. Prokuratura w Gorzowie Wielkopolskim postawiła zarzuty m.in. Marcinowi G., wieloletniemu asystentowi posła Witolda Pahla, oraz Jakubowi S., asystentowi politycznemu wojewody lubuskiego Marcina Jabłońskiego. Prokuratorzy liczą, że podejrzani zaczną zeznawać, kto im kazał „pompować koła" i podrabiać deklaracje.
– Ktoś musiał wykonać czarną robotę. A profity z powiększania kół mieli nie podejrzani, ale delegaci na wybory wewnątrz partii w 2009 r., którzy startowali po najwyższe stanowiska we władzach partii. Tam trzeba szukać mocodawców – mówi wysoko postawiony członek PO w Zielonej Górze.
Gdy fałszowano deklaracje, Jakub S. pracował w urzędzie marszałkowskim w delegaturze w Gorzowie. Marcin G. to dyrektor biura poselskiego Pahla i przewodniczący koła PO nr 8 w Gorzowie. Po ostatnim zwycięstwie Platformy G. został radnym na miejscu osoby, która dostała się do Sejmu. 1 marca tego roku nagle złożył rezygnację z pracy u posła Pahla. Poseł tłumaczy, że to z powodu „sytuacji rodzinnej i lepszych zarobków poza biurem". – Póki trwa postępowanie prokuratury, obowiązuje zasada domniemania niewinności. Mój były asystent nie przyznaje się do winy – mówi Pahl, który rok temu zapewniał „Rz", że ani on, ani jego asystent nie mają nic wspólnego z pompowaniem kół.
Marcin G. nie odbierał wczoraj telefonu. Kilka miesięcy temu w rozmowie z „Rz" tak wypowiadał się o fałszowaniu deklaracji: – Biorę odpowiedzialność zaludzi z mojego koła, tam nie ma osób przypadkowych, zapisanych. Dla mnie to oszustwo, jestem zdziwiony, że ktoś mógłby coś takiego robić. Wczoraj wojewoda lubuski zdecydował, że do czasu wyjaśnienia sprawy S. będzie przebywał na urlopie.
– Trudno się oprzeć wrażeniu, że na razie zarzuty usłyszały płotki, co najwyżej ludzie z drugiego szeregu – komentuje gorzowski polityk.