Jak przyznaje oficer Centralnego Biura Śledczego, takich napadów jest więcej, bo na drogi wracają bandyci, którzy specjalizowali się w tego typu przestępczości przed kilku- kilkunastoma laty, a po wyjściu z więzień wracają do przestępczej działalności. Wśród nich są m.in. członkowie dawnej grupy legendarnego bossa stołecznego półświatka Henryka N., ps. „Dziad". - Jeden z nich Marek J. zebrał wokół siebie ludzi i próbował odbudować grupę napadającą m.in. na tiry, ale też zajmującą się handlem amfetaminą. Wpadł właśnie przy sprzedaży narkotyków - dodaje oficer z CBŚ.
Zagłuszają urządzenia
Mariusz Sokołowski mówi, że po rekordowym 2005 roku, kiedy doszło do 150 napadów, w ostatnich latach takich przestępstw było mniej. - Danych za ten rok jeszcze nie mamy - przyznaje rzecznik. Podkreśla też, że w przypadku takich napadów przestępcy najczęściej podszywają się pod policjantów i w ten sposób zatrzymują kierowcę. Pod koniec kwietnia do spektakularnego napadu doszło na terenie gminy Rudna niedaleko Lubina. Został zatrzymany tir wypełniony miedzią. Na drodze stał granatowy renault traffic z zamontowanymi na dachu i włączonymi sygnałami świetlnymi, a obok stali mężczyźni w policyjnych mundurach. Zatrzymali oni Iveco z miedzią. - Nie interesowały ich jednak ani dokumenty auta, ani trzeźwość kierowcy. Od razu zakuli mężczyznę w kajdanki, a oczy zakleili mu taśmą. Wozili go przez kilka godzin po leśnych drogach, by potem wypuścić z kajdankami na rękach - mówi policjant. Bandyci ukradli tira wypełnionego 23 tonami miedzi. Wartość ich łupu przekroczyła 553 tys. zł
Już wiadomo, że auto bandytów było specjalnie ucharakteryzowane na policyjne. Na ich samochodzie były wymalowane policyjne numery tak, że nie różniły się od oryginalnych.
Mimo szeroko prowadzonych działań poszukiwawczych i opublikowania portretów pamięciowych, bandytów do tej pory nie udało się złapać. Nie wiadomo, co stało się też ze zrabowaną miedzią. - Bandytom pewnie łatwo było sprzedać ten towar, bo zawsze oferują go poniżej kosztów - uważa policjant.
Oficer CBŚ: - Bandyci nie dość, że udają nas, to często są dobrze wyposażeni. Zdarza się, że korzystają ze sprzętu zakłócającego GPS i CB-radio, dlatego kierowcy nie mogą się ostrzec czy wezwać pomocy - dodaje policjant.
Wpadają i napadają
Rzecznik Komendy Głównej Policji zauważa też, że w wielu przypadkach gangsterzy atakują kierowców tirów w czasie ich postoju na parkingach. Tak było w marcu w Barwinku. Po przekroczeniu granicy kierowca tira zatrzymał się, by przespać się w samochodzie. Obudziły go wstrząsy samochodu. Okazało się, że na naczepie było dwóch mężczyzn.