Gminy, które od kilku miesięcy domagają się od rządu cięcia nauczycielskich przywilejów, same je rozdają. Chodzi o regulaminy dotyczące rekrutacji do przedszkoli czy szkół. W wielu samorządach gwarantują one pierwszeństwo przyjęcia do tych placówek dzieciom pedagogów. Tymczasem jest to zapis niezgodny z konstytucją.
Jest tak np. w podwarszawskich Pruszkowie czy Radzyminie. Dzieci nauczycieli w pierwszej kolejności przyjmują też Dukla oraz Sejny, Przedszkole nr 38 w Zielonej Górze czy Zespół Szkół w Domaniowie (Dolnośląskie). Podobnych przypadków jest znacznie więcej.
Problem polega na tym, że zapis preferujący przy rekrutacji dzieci nauczycieli w 2004 r. zniknął z Karty nauczyciela po interwencji rzecznika praw obywatelskich prof. Andrzeja Zolla. RPO przekonał wtedy minister edukacji Krystynę Łybacką do tego, że ten zapis jest sprzeczny z konstytucyjną gwarancją równości wobec prawa oraz równym dostępem do edukacji. Ta argumentacja nie przekonała jednak lokalnych włodarzy, którzy chętnie w swoich regulaminach dalej faworyzują nauczycielskie dzieci.
Zofia Wasiota, naczelnik wydziału edukacji pruszkowskiego magistratu, była zdziwiona naszym pytaniem, dlaczego Pruszków przy rekrutacji do przedszkoli faworyzuje nauczycieli. – To gmina finansuje przedszkola, więc ma prawo ustalać zasady przyjęć do tych placówek. Skoro kolejarze mają prawo do tańszych przejazdów koleją, to dlaczego nauczyciele nie mogą mieć prawa do miejsca dla dziecka w przedszkolu. To byłaby paranoja – argumentuje Wasiota, podkreślając swoją długoletnią pracę w oświacie.
Wiceburmistrz Radzymina Andrzej Siarna w rozmowie z nami przyznał wprost, że w ubiegłym roku zgłosił się do niego rozżalony nauczyciel, dla którego dziecka nie znalazło się miejsce w przedszkolu. – Chociaż byłoby to dziwne, gdyby nauczyciel przedszkola miał problem ze znalezieniem opieki dla swojego dziecka – zastrzega. Sęk jednak w tym, że we wszystkich tych regulaminach preferencjami objęci są jedynie nauczyciele jednostek publicznych.