Rząd, ustami szefa MSZ, po raz pierwszy od 10 kwietnia, czyli od dnia katastrofy pod Smoleńskiem, otwarcie przyznał, że jest bezradny w sprawie powrotu do Polski wraku Tu-154.
Dlatego wczoraj minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zwrócił się o pomoc w tej sprawie do szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton. – Na forum rady ds. zagranicznych UE skierowałem prośbę do wysokiej przedstawiciel UE, aby podczas szczytu z Rosją (21 grudnia – red.) podnieść formalnie kwestię potrzeby zwrotu wraku – poinformował.
Unia mediuje
O wraku jeszcze w zeszłym tygodniu rozmawiał z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem. Ale usłyszał, że szczątki maszyny mają zostać w Rosji do zakończenia rosyjskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej (kiedy to nastąpi - nie wiadomo).
– Skoro nie skutkują dwustronne kanały komunikacji z Rosją w tej sprawie, zmuszeni jesteśmy do przeniesienia tej kwestii na poziom międzynarodowy – wyjaśnił wczoraj Sikorski.
Eksperci chwalą ten krok, ale twierdzą, że jest znacznie spóźniony. Rząd już dawno powinien stanowczo upomnieć się nie tylko o szczątki tupolewa, ale też o czarne skrzynki.