Tragedia rozegrała się w sierpniu ubiegłego roku. Para młodych ludzi, która wynajmowała mieszkanie na warszawskim Mokotowie wezwała pogotowie, bo ich dwumiesięczne dziecko przestało oddychać. Lekarz stwierdził zgon dziewczynki. Na jej ciele były liczne zasinienia, dlatego na miejsce została wezwana policja. Rodziców dziecka zatrzymano.

Początkowo tłumaczyli, że mogło dojść do nieszczęśliwego wypadku. Dziecko mogło zostać przygniecione, bo spało razem z nimi. Po sekcji zwłok niemowlaka okazało się, że dziewczyna miała złamane trzy żebra, obrażenia głowy z krwiakiem podtwardówkowym w mózgu, a także patologiczne zmiany w kościach. Rodzice 24-letnia Ewa M. oraz 27-letni Marek K. usłyszeli zarzuty znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem oraz spowodowanie ciężkich obrażeń ciała, co skutkowało zgonem dziecka. Para została aresztowana. W kwietniu tego roku zapadł wyrok w tej sprawie.

Marek K. został uznany za winnego w znęcaniu nad córeczką ze szczególnym okrucieństwem. Mężczyznę skazano na sześć lat więzienia. Natomiast jego partnerkę Ewę M. sąd uznał za winną tylko nie udzielenia pomocy dziecku i skazał ją na 1,.5 roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Kobieta opuściła areszt.

Z tym wyrokiem nie zgadza się mokotowska prokuratura. Która już wystąpiła o pisemne uzasadnienie wyroku. – Chcemy go zaskarżyć. Uważamy, że matka też znęcała się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Wskazuje na to zgromadzony przez nas materiał dowodowy – tłumaczy Paweł Wierzchołowski, szef mokotowskiej prokuratury.