„Może uratuje życie komuś innemu"

Kiedy Grzegorz za szklaną szybą podnosi dwa kciuki, ludzie z Ciecior widzą w nim nieżyjącego Sławka.

Aktualizacja: 31.05.2013 03:01 Publikacja: 30.05.2013 19:30

Twarz Grzegorza z czasem coraz mniej będzie przypominała twarz Sławka – mówią lekarze

Twarz Grzegorza z czasem coraz mniej będzie przypominała twarz Sławka – mówią lekarze

Foto: PAP

Piotr Niedbała uczył Sławka w podstawówce. Pochodzi, jak on, z Ciecior, wsi gminy Turośl na Podlasiu, z Banachami byli sąsiadami. Zapamiętał go jako wesołego chłopaka pomagającego rodzicom na gospodarce. – Nie wiedziałem, że zmarł. W telewizji oglądałem materiał o przeszczepie w gliwickiej klinice i kiedy pokazali twarz tego mężczyzny, zobaczyłem twarz Sławka – Piotrowi Niedbale, wójtowi Turośli, słowa więzną w gardle.

Dawca

32-letni Sławek zmarł 14 maja. Spadł z roweru, lekarze zdiagnozowali stan śmierci mózgu. Matka, prosta kobieta, wdowa, zgodziła się oddać narządy do przeszczepu. Zapytali, czy syn nie był przeciw. „Mnie już syna nikt nie zwróci, ale może uratuje życie komuś innemu" – powiedziała.

Pobrali Sławkowe serce, wątrobę i twarz. Uratował trzy osoby. – Co ja pomyślałem o jej decyzji? Że to wspaniała sprawa. Wielka rzecz, której żadne słowa nie opiszą, bo będą za małe – dodaje Piotr Niedbała.

Biorca

23 kwietnia 33-letni Grzegorz pracuje na porannej zmianie w dużym zakładzie produkującym kostkę brukową w Oławie. Jest 7 rano, kiedy zdarza się wypadek. Oławski portal pisze sucho: „Chwytak zgniótł głowę młodego mężczyzny. Prawdopodobnie maszyna niespodziewanie sama ruszyła". Maszyna amputuje część twarzy od brwi w dół. Śmigłowiec transportuje Grzegorza w krytycznym stanie do kliniki we Wrocławiu, ale odcięta część twarzy decyzją prokuratora zostaje na miejscu. Do szpitala trafi po kilku godzinach. Za późno – próba jej przyszycia się nie udaje.

Chirurdzy z Wrocławia są bezradni. Grzegorza może uratować wyłącznie przeszczep twarzy od dawcy. Ale na takiego, który będzie wypełniał tzw. zgodność tkankową, będzie miał taki sam rozstaw oczu, podobny wzrost, wiek, można czekać miesiącami.

Grzegorz trafia do Centrum Onkologii w Gliwicach. Zespół prof. Adama Maciejewskiego znany jest z pionierskich dokonań – odbudowy języka z fragmentu ręki czy krtani z żebra u pacjentów chorych na raka. Od roku są przygotowani do przeszczepu twarzy.

Przełom

Grzegorz, co podkreślają lekarze, ma w sobie ogromną siłę do walki o życie. I w tej tragedii wielki łut szczęścia.

Kiedy w Gliwicach pytają go o zgodę na przeszczepienie twarzy zmarłego dawcy, mówią o ryzyku, bólu, powikłaniach, Grzegorz podnosi kciuk do góry. Dawcę i biorcę – mężczyzn podobnych budową i wiekiem – kojarzy Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne ds. Transplantacji Poltransplant. Nazwiska Sławka nie ma w bazie osób, które zgłosiły sprzeciw do poboru tkanek czy organów. Koordynator leci do szpitala w Białymstoku, by porozmawiać z matką dawcy.

Matka Sławka, starsza kobieta żyjąca z roli, wdowa, waha się tylko chwilę. – Prokurator nie musiał jej przekonywać, powiedział tylko, że może to uratować życie komuś innemu. Za jej akceptacją wydał zgodę na pobór narządów, mimo że postępowanie się toczy, a nie mamy jeszcze opinii z sekcji zwłok – mówi prok. Maria Kudyba z łomżyńskiej prokuratury.

Po ciało leci helikopter, w gliwickim instytucie pełna mobilizacja – pobór narządów i operacja przeszczepienia twarzy odbyć się muszą praktycznie jednocześnie.

Nowe życie

Historią Grzegorza Polska żyje od ponad tygodnia. On sam swoją nową twarz zobaczył ostatni, dopiero trzy dni temu. Przyniesiono mu lusterko, spojrzał w nie trzymany za rękę przez rodzinę, obecny był też psycholog, lekarze.

– Baliśmy się tego momentu – przyznaje prof. Maciejewski. – Przyjął to nad wyraz dobrze, a my odetchnęliśmy z ulgą – uśmiecha się lekarz.

Grzegorz robi ogromne postępy także dlatego, że jest ogromnie zdeterminowany, by odzyskać sprawność i wrócić do domu, zacząć normalnie żyć. – Pozytywne nastawienie pacjenta to ogromna siła na drodze do wyleczenia. On je ma – dodaje prof. Maciejewski.

Grzegorz zamknięty w szklanej, sterylnej sali przechodzi codzienną rehabilitację, ale dwa dni temu opuścił oddział intensywnej terapii. Wstaje, macha rękami, zgina nogi, zaczyna delikatnie ruszać żuchwą. Nowa twarz jest poddawana elektrostymulacji – lekkiemu porażeniu prądem, by pobudzić nerwy.

Choć wciąż ma rurkę tracheotomijną w krtani, zaczyna wypowiadać poszczególne słowa. Wciąż jego podstawowym posiłkiem jest dojelitowa glukoza, ale już zaczyna próbować normalnych pokarmów. Dziś marzenia Grzegorza są proste – wstać z łóżka albo dostać komputer z dostępem do Internetu.

Rewolucja

Operacja przeszczepu twarzy stanowi kamień milowy polskiej transplantologii. Czy stanie się także przełomem w świadomości Polaków? – Mam nadzieję, że tak właśnie będzie – mówi „Rz" prof. Roman Danielewicz, dyrektor Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji Poltransplant. Podkreśla, że matka dawcy zasługuje na najwyższe słowa uznania. – I wielki szacunek za zrozumienie dla wyjątkowej sytuacji – dodaje.

W Polsce zasady pobierania narządów, tkanek czy komórek do przeszczepów reguluje ustawa z lipca 2005 r. Jak podkreśla prof. Danielewicz, każda osoba zmarła jest potencjalnym dawcą tkanek i narządów, jeśli za życia nie wyraziła sprzeciwu. Zgoda rodziny lub bliskich osoby zmarłej nie jest wymagana, choć z powodów etycznych rodzina jest informowana o zamiarze pobrania narządów, jest też pytana, czy i jaką opinię na temat ich pobierania wyrażał przed śmiercią ich bliski. Według danych Poltransplantu obecnie na przeszczep narządów czeka ponad 1,5 tys. osób, z czego blisko 1 tys. – na przeszczep nerki. W ubiegłym roku wykonano ponad 1145 przeszczepów tego narządu, w tym 51 od dawców spokrewnionych, 328 przeszczepień wątroby, 79 – serca, 34 nerki z trzustką i 16 płuc.

Na przeszczep twarzy czeka mężczyzna, który uległ rozległemu poparzeniu. Wszystko zależy od Ministerstwa Zdrowia, czy wyłoży na niego blisko ćwierć miliona złotych.

Sukces

Nowa twarz Grzegorza wygląda naturalnie, nie przypomina twarzy-masek pacjentów, którym już wcześniej na świecie przeszczepiano je po wypadkach. Prof. Adam Maciejewski nie lubi komplementów. – Staraliśmy się – uśmiecha się skromnie jedyny Polak, który jest członkiem Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Mikronaczyniowej. Kiedy Grzegorz zacznie normalnie mówić, uśmiechać się, jeść, jego twarz coraz mniej będzie przypominała twarz Sławka.

– Wiemy to z doświadczeń kolegów z zagranicy – dodaje prof. Maciejewski. Jak świat przyjął ich sukces? Prof. Maciejewski: – O wiele lepiej niż w Polsce. Słyszałem takie opinie polskiego środowiska, że aż ręce mi opadały.

Piotr Niedbała uczył Sławka w podstawówce. Pochodzi, jak on, z Ciecior, wsi gminy Turośl na Podlasiu, z Banachami byli sąsiadami. Zapamiętał go jako wesołego chłopaka pomagającego rodzicom na gospodarce. – Nie wiedziałem, że zmarł. W telewizji oglądałem materiał o przeszczepie w gliwickiej klinice i kiedy pokazali twarz tego mężczyzny, zobaczyłem twarz Sławka – Piotrowi Niedbale, wójtowi Turośli, słowa więzną w gardle.

Pozostało 93% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo