„Pan Mazowiecki zesłał mnie na szefa organu rządowego „Rzeczpospolita"" – mawiał Dariusz Fikus, pierwszy naczelny „Rz" po 1989 roku. Ci, co znali Fikusa nie mieli wątpliwości, że w tym powiedzeniu było trochę charakterystycznego dla niego sarkazmu, ale przede wszystkim dużo wdzięczności.
Usunąć „Wydawnictwo Rządowe" ze stopki
Już kilkanaście dni po wygłoszeniu słynnnego expose w Sejmie, nowy premier przyjął szefów reaktywowanego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Stefana Bratkowskiego i Dariusz Fikusa. A dwa tygodnie później, zaprosił do siebie już samego Fikusa. Ten były dziennikarz „Polityki", w stanie wojennym „Niewidomego Spółdzielcy", usłyszał od Tadeusza Mazowieckiego propozycję którą przyjął od razu.
Gdy w poniedziałek 16 października 1989 roku Fikus jako nowy naczelny wchodził do gmachu „Rzeczpospolitej" przy ul. Kruczej w Warszawie, gazeta wychodziła od siedmiu lat. Sztampowa, nudna. Tuba rządu Zbigniewa Messnera, potem Mieczysława F. Rakowskiego.
Rząd Tadeusza Mazowieckiego na początku nie bardzo miał pomysł, co z nią zrobić. Wcale nie było oczywiste, także dla samego premiera i ludzi „Solidarności", którzy weszli do rządu, że pismo powinno być niezależne. Były głosy, że „Rzeczpospolita" ma nadal przede wszystkim prezentować stanowisko nowej władzy.
W rozmowie, w czasie której Fikus dostał propozycję bycia redaktorem naczelnym „Rz", premier Mazowiecki poprosił też o usunięcie ze stopki gazety nazwy „Wydawnictwo Rządowe". „Premierowi zależało, aby pismo miało charakter informacyjny, zbliżony do rządu, ale aby pozbawić go tego stempla oficjalności" – relacjonował potem Fikus.