Tadeusz Mazowiecki a „Rzeczpospolita", czyli jak się ładnie pozbyć gazety

Co nowy premier może zrobić z gazetą, która należy do rządu i ma 250 tysięcy samych prenumeratorów? Zachować? Sprzedać? Na szczęście Tadeusz Mazowiecki w 1990 roku ten dylemat rozwiązał z pożytkiem dla „Rzeczpospolitej". Choć nie przyszło mu to łatwo.

Publikacja: 29.10.2013 07:21

Tadeusz Mazowiecki z Dariuszem Fikusem

Tadeusz Mazowiecki z Dariuszem Fikusem

Foto: Fotorzepa, Aleksander Jałosiński Ale Aleksander Jałosiński

Red

„Pan Mazowiecki zesłał mnie na szefa organu rządowego „Rzeczpospolita"" – mawiał Dariusz Fikus, pierwszy naczelny „Rz" po 1989 roku. Ci, co znali Fikusa nie mieli wątpliwości, że w tym powiedzeniu było trochę charakterystycznego dla niego sarkazmu, ale przede wszystkim dużo wdzięczności.

Usunąć „Wydawnictwo Rządowe" ze stopki

Już kilkanaście dni po wygłoszeniu słynnnego expose w Sejmie, nowy premier przyjął szefów reaktywowanego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Stefana Bratkowskiego i Dariusz Fikusa. A dwa tygodnie później, zaprosił do siebie już samego Fikusa. Ten były dziennikarz „Polityki", w stanie wojennym „Niewidomego Spółdzielcy", usłyszał od Tadeusza Mazowieckiego propozycję którą przyjął od razu.

Gdy w poniedziałek 16 października 1989 roku Fikus jako nowy naczelny wchodził do gmachu „Rzeczpospolitej" przy ul. Kruczej w Warszawie, gazeta wychodziła od siedmiu lat. Sztampowa, nudna. Tuba rządu Zbigniewa Messnera, potem Mieczysława F. Rakowskiego.

Rząd Tadeusza Mazowieckiego na początku nie bardzo miał pomysł, co z nią zrobić. Wcale nie było oczywiste, także dla samego premiera i ludzi „Solidarności", którzy weszli do rządu, że pismo powinno być niezależne. Były głosy, że „Rzeczpospolita" ma nadal przede wszystkim prezentować stanowisko nowej władzy.

W rozmowie, w czasie której Fikus dostał propozycję bycia redaktorem naczelnym „Rz", premier Mazowiecki poprosił też o usunięcie ze stopki gazety nazwy „Wydawnictwo Rządowe". „Premierowi zależało, aby pismo miało charakter informacyjny, zbliżony do rządu, ale aby pozbawić go tego stempla oficjalności" – relacjonował potem Fikus.

Z kolei Tadeusz Mazowieckii zapytany kilkanaście lat potem, w 2003 roku, czy chciał uniezależnienia się „Rzeczpospolitej" od rządu, wspominał: „Różnica między nami polegała na tym, że ja chciałem, by gazeta przestała należeć do rządu, lecz by pozostała pismem wyjaśniającym politykę rządu. Natomiast dla redaktora Fikusa było istotne, żeby stopniowo uniezależnić pismo, dlatego, że pismo rządowe to była koncepcja ze starej epoki".

„Noc w Moskwie"

Widać, że wydawanie „Rz" jako gazety niezależnej nie było wcale na początku czymś oczywistym. Sprawa dojrzewała. Nowy naczelny miał niewątpliwie słabość do Tadeusza Mazowieckiego, podziwiał go i bardzo szanował. Podobnie inne osoby z kierownictwa „Rzeczpospolitej".  Opowiedzenie się po stronie rządu było wtedy jednocześnie opowiedzeniem się po stronie zmian. A także wsparciem dla reform mało popularnego, atakowanego ministra finansów Leszka Balcerowicza.

Dariusz Fikus, tak jak jego poprzednicy, pozostawał na początku w randze podsekretarza stanu, szefa PPW „Rzeczpospolita". Tak jak oni miał w gabinecie bezpośrednią telefoniczną linię rządową i prawo stałego wstępu na posiedzenia gabinetu. Korzystał z niego coraz mniej chętnie. Pisał sprawozdania do gazety. Po kilku miesiącach przestał chodzić na rząd.

Fikus pojechał z premierem Mazowieckim w pierwszą jego wizytę zagraniczną do Moskwy. Przysłał stamtąd korespondencję „Noc w Moskwie" zaczynającą się zdaniem: „Po wysłuchaniu radzieckiej telewizji donoszącej przez 10 minut ciepło o wizycie i rozmowach Ryżkowa i Gorbaczowa z polskim premierem Mazowieckim, długo nie mogłem zasnąć".

„Gruba kreska". To powiedział Tadeusz Mazowiecki

Odrywanie od rządu

Przez cały 1990 rok „Rzeczpospolita" „odrywała się" od rządu. Sprawa była niby przesądzona, ciągle jednak nie była sfinalizowana.

A Fikus coraz bardzej na to naciskał. Już przychodząc do „Rz" myślał o przyciągnięciu do niej wielkiego, poważnego, zagranicznego inwestora. Od początku 1990 roku prowadził obiecujące rozmowy z francuską spółką Socpresse S.A., wydawcą „Le Figaro". Niespodziewanie zastrzeżenia do transakcji zgłosił premier Tadeusz Mazowiecki. W lipcu 1990 roku Fikus pisał do premiera, ponaglając o zgodę. W końcu sprawa weszła na posiedzeniu rządu. Premier się przełamał i zgodził na rozpoczęcie negocjacji o sprzedaży rządowych udziałów w gazecie Francuzom.

„Rzeczpospolita" formalnie pozostała gazetą rządową do końca rządu Mazowieckiego. Jednak, choć klamka nie zapadła, to najważniejsze decyzje umożliwiające wejście inwestora francuskiego, w tym zgoda rządu, zostały podjęte wtedy. Gdy nastał gabinet Jana Krzysztofa Bieleckiego, można było rzecz finalizować. 49 procent odziałów w gazecie odkupił od rządu właściciel „Le Figaro" Robert Hersant.

W najbliższych latach, pod kierunkiem Dariusza Fikusa, zespół odniesie jeden z największych w tamtym czasie w polskiej prasie sukcesów. Wytworzy się snobizm na pracę w tej gazecie i bycie jej Czytelnikiem. Dzięki francuskim pieniądzom „Rzeczpospolita" na długie lata stała się technologicznie najnowocześniejszą gazetą w Europie Środkowej.

„Żywię do pana ogromna sympatię"

Istnieje nigdzie nie publikowany list Dariusza Fikusa do Tadeusza Mazowieckiego z 12 grudnia 1990 roku. Od trzech dni już było wiadomo, że nowym, prezydentem będzie Lech Wałęsa. Mazowiecki swoją szansę na prezydenturę pogrzebał już w pierwszej turze, przegrywając nie tylko z Wałęsą, ale nieoczekiwanie także ze Stanisławem Tymińskim. Polska po burzliwej kampanii jest rozbita politycznie, zwolennicy Tadeusza Mazowieckiego tworzą własną partię Unię Demokratyczną a Dariusz Fikus siedzi przy maszynie do pisania i pisze osobisty list do przegranego premiera. Odpowiada mu na pismo, które Tadeusz Mazowiecki nadesłał do redakcji z pretensjami do jednego z tekstów.

„Żywię do pana ogromną sympatię i mam pełną świadomość niesprawiedliwości z jaką ocenia się dorobek tego rządu i pana osobiście" – pisał Fikus tłumacząc, że „wydawanie pisma to jest fabryka i muszą się trafiać wypadki przy pracy". Zapewniał też, że „w czasie kampanii wyborczej nie prowadziliśmy w „Rzeczpospolitej" kampanii negatywnej."

„Pan Mazowiecki zesłał mnie na szefa organu rządowego „Rzeczpospolita"" – mawiał Dariusz Fikus, pierwszy naczelny „Rz" po 1989 roku. Ci, co znali Fikusa nie mieli wątpliwości, że w tym powiedzeniu było trochę charakterystycznego dla niego sarkazmu, ale przede wszystkim dużo wdzięczności.

Usunąć „Wydawnictwo Rządowe" ze stopki

Pozostało 94% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo