Łódzka Prokuratura Okręgowa zakończyła jeden z wątków śledztwa dotyczącego skorumpowanych lekarzy w tym psychiatrę Ewę L. - Wspólnie z pracownikiem swojego prywatnego gabinetu Krystianem R. wystawiała za pieniądze fałszywe zaświadczenia lekarskie – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Osoby, które je otrzymywały, potem oddawały je pracodawcom czy ZUS, aby otrzymać świadczenie chorobowe za niezdolności do pracy, zasiłek chorobowy. Niektórzy pacjenci pani doktor – właściciele prywatnych firm dzięki zwolnieniom nie musieli wtedy płacić składek na ubezpieczenie i fundusz pracy.
- Pacjenci przychodzili po lewe zwolnienia bo bali się, że mogą stracić pracę lub chcieli podjąć inną w czasie „choroby" – opowiada prok. Kopania. Dodaje, że osoby wręczające łapówki lekarce chcieli też zmniejszyć koszty prowadzenia działalności gospodarczej, bo nie płacili części składek,
Na ławie oskarżonych zasiądzie w sumie 11 osób. Za zwolnienia wręczali oni korzyści majątkowe zwykle od 60 do 100 zł. Rekordzista „załatwił" sobie aż 26 zaświadczeń o niezdolności do pracy z powodu choroby. Kosztowało go to 1840 zł, ale pracodawca i ZUS zapłacili mu w sumie ponad 11 tys. zł.
- Niektórzy z oskarżonych nigdy nie pojawili się w gabinecie lekarskim doktor Ewy I. a zaświadczenia „załatwiali" im znajomi. Dochodziło do sytuacji, w której poinstruowany wcześniej przez psychiatrę pracownik jej gabinetu wystawiał zwolnienie z jej pieczątką – mówi prok. Kopania.