Tytuł książki reportera Macieja Mazura zapowiada nieco inne ujęcie. Na tylnej części jej okładki czytamy: „Z twarzy gwiazdy telewizji zniknie puder, miękki radiowy głos dziwnie zaskrzeczy, a redaktor będzie jednocześnie twórcą i tworzywem".

Mazur wraca zatem do żartów, wpadek, niesprawdzonych doniesień i nieprawdopodobnych historii, które zdążyły się nagromadzić przez ponad dwie dekady w dziennikarskim światku III RP. Większość opowieści znana jest w tym środowisku. Krążą one w nim, ale rzadko je opuszczają. „Redaktorzy – pisze autor – uwielbiają bowiem serwować w mediach ekskluzywne newsy o innych, ale swoimi dokonaniami jakoś nie za bardzo się chwalą – może dlatego, że niektóre z nich chwały raczej im nie przynoszą".

Ale bohaterami książki Mazura są nie tylko dziennikarze, lecz również politycy, których z czwartą władzą łączą – jak się okazuje – specyficzne relacje. Mamy tu chociażby przypomnienie głośnej sprawy taśm Renaty Beger z roku 2006. Andrzej Morozowski i Tomasz Sekielski przeprowadzili wówczas w jednym z wydań TVN-owskiego programu „Teraz my!" dziennikarską prowokację, która miała udowodnić, że PiS podkupywało posłów Samoobrony, aby ci porzucali swoje barwy partyjne i przechodzili do formacji Jarosława Kaczyńskiego.

Tydzień później, w kolejnym wydaniu programu zjawił się Jacek Kurski, wówczas twarz PiS. Między gospodarzami a gościem doszło do ostrej wymiany zdań, zakończonej oświadczeniem Kurskiego: „Takiego chamstwa w telewizji jeszcze nie widziałem". Kiedy polityk opuścił studio, postanowił poczekać na dziennikarzy. Ale bynajmniej nie po to, żeby im naubliżać, lecz dlatego, iż „chciał się z nimi napić wina i trochę pogadać".

W książce Mazura podobnych anegdotycznych sytuacji można znaleźć więcej. Wbrew rozmaitym zabiegom dziennikarze i politycy nie różnią się niczym od zwykłych śmiertelników.