O uszkodzeniu dowodów poinformował niedawno TVN24. Uszkodzenie płyt potwierdziło biuro prasowe Sądu Okręgowego w Krakowie, który nadzoruje pracę sądu z Oświęcimia, ale nie wiedział o tym obrońca Sebastiana Kościelniaka, który uczestniczył wówczas w wypadku rządowej kolumny.
Zajechał drogę jednej z limuzyn, bo, jak konsekwentnie utrzymuje, tylko samochód, który wcześniej przepuścił, miał włączone sygnały świetlne i dźwiękowe.
Jak pisała ostatnio "Rzeczpospolita", w aktach sprawy nie było informacji o uszkodzeniu ważnego dowodu. W tej sprawie milczała Prokuratura Okręgowa w Krakowie, która prowadziła śledztwo.
Po ujawnieniu informacji o uszkodzeniu dowodów Sąd Okręgowy w Krakowie poinformował, że do uszkodzenia doszło, zanim dowody do sądu trafiły.
Tymczasem w ubiegłym tygodniu w specjalnym komunikacie Prokuratura Okręgowa w Krakowie zapewniła, że "przekazane sądowi nośniki były nieuszkodzone".