Policjanci Centralnego Biura Śledczego zatrzymali już pierwszego z podejrzanych o posłużenie się takim sfałszowanym ukraińskim dokumentem. To Michał B., 33-latek z Mroczy (woj. kujawsko-pomorskie), który w polskim sądzie pokazał zaświadczenie wystawione przez sąd w Czerkasach na Ukrainie.
- Usłyszał zarzut posłużenia się sfałszowanym dokumentem, za co grozi do 5 lat więzienia. Decyzją prokuratora został objęty policyjnym dozorem - mówi "Rz" Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Jednak już dzisiaj wiadomo, że zatrzymań będzie więcej, bo proceder miał znacznie szerszy zasięg. Policjanci CBŚ ustalili, że w co najmniej kilku śledztwach oskarżeni chcieli wykpić się od kary korzystając z tego typu lewych dokumentów mających zapewnić im alibi.
Początki sprawy sięgają lipca zeszłego roku. To wtedy Michał B. w Sądzie Rejonowym w Chojnicach, gdzie miała się toczyć jego kolejna sprawa karna, pokazał zaświadczenie wydane rzekomo przez sąd w Czerkasach. Z dokumentu jednoznacznie wynikało, że we wrześniu 2012 r. siedział w areszcie na Ukrainie za popełnione tam wykroczenie. Wniosek był prosty: nie mógł więc w tym czasie nic przeskrobać w Polsce. Alibi, chociaż zaskakujące, wydawało się wiarygodne.
- Ukraiński dokument był opatrzony pieczęcią, która wyglądała na oryginalną, widniały na nim wszystkie wymagane informacje. Stwierdzał kto i w jakim okresie odbywał karę w więzieniu w Czerkasach. Wyglądał na autentyczny - mówi "Rz" jeden ze śledczych.