A konflikty wewnątrzunijne w tej sprawie są poważne. Francja, Wielka Brytania i Polska są za — choć politycy zdają sobie sprawę, że wprowadzenie sankcji wiąże się ze stratami gospodarczymi. „Z dużych krajów trzeba jeszcze przekonać Niemcy, Włochy i Hiszpanię. To bardzo ciężkie zadanie" — cytuje „Rz" jednego z dyplomatów. „Wyborcza" potwierdza także, że „Europa już nie wierzy w negocjacje z Moskwą bez zwiększenia sankcji".
Obie czołowe gazety z satysfakcją informują o decyzji Baracka Obamy, który nałożył restrykcje na najbliższych współpracowników Putina. Na czarnej liście znaleźli się m.in. Siergej Iwanow (szef kancelarii Putina i jego najbliższy współpracownik), Władimir Jakunin (szef kolei), bracia Rotenbergowie (biznesmeni, koledzy Putina, zrobili doskonały interes na igrzyskach w Soczi) oraz Giennadij Timczenko, współwłaściciel firmy Gunvor, w której udziały ma sam Putin.
„Gazeta Wyborcza" informuje też, że Kreml odwetowo zakazał wjazdu do Rosji dziewięciu Amerykanom. („Będę musiał odwołać wakacje na Syberii" — śmiał się republikański senator John McCain).
„Rzeczpospolita" podkreśla zaś, że amerykańskie sankcje daleko wykraczają poza to, co zrobił w 2008 roku George W. Bush po agresji Rosji na Gruzję. Gazeta informuje również o rosyjskich podchodach w Estonii i na Łotwie („Kreml bez szans w Estonii"). Publikuje też zdumiewającą rozmowę z Louisem Alliotem, wiceprezesem francuskiego Frontu Narodowego. Kilka twierdzeń francuskiego polityka może podnieść ciśnienie lepiej niż poranna kawa. Oto wybór: „To Unia rozpaliła ten konflikt", „W skład ukraińskich władz wchodzą nie żadni faszyści, tylko naziści! Znam ich program: chwała Trzeciej Rzeszy, śmierć Żydom", „Putin pozostaje jednym z ostatnich obrońców w Europie watości judeochrześcijańskich, które legły u podstaw naszej cywilizacji". Niezłe, prawda?
W „Wyborczej" znajdziemy natomiast interesującą — choć oczywiście w inny sposób, niż wywiad z Alliotem — rozmowę z szefem MSW Bartłomiejem Sienkiewiczem. „Od dnia orędzia Putina żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości" — mówi minister dziennikarzom „GW". „Przy całej nieobliczalności rosyjskiej polityki nie mamy żadnych sygnałów, że Rosja jest skłonna naruszyć zasadniczą linię, którą jest granica między państwami Wspólnoty Niepodległych Państw, a państwami EU i NATO. I prawdę mówiąc, to jest ta „czerwona linia", która teraz będzie testowana".