Bard w Krainie Kangurów

Dlaczego tak bardzo polski pieśniarz nie mieszka w Polsce? – pytano. Czy od czegoś ucieka? Co będzie robił na drugiej półkuli, odcięty od Polski? Wyjazd Jacka Kaczmarskiego w 1995 roku dla wielu jego wielbicieli pozostaje do dziś zagadką. W 10. rocznicę śmierci barda warto ją odsłonić.

Publikacja: 03.04.2014 22:00

Bard w Krainie Kangurów

Foto: Plus Minus

Red

Z opowieści Kaczmarskiego wyłania się obraz szczęśliwej egzystencji na antypodach, pozbawionej trosk o sprawy bytowe, w kontraście do bolączek znanych do dziś każdemu obywatelowi Rzeczypospolitej: „Różnica między Australią a Polską, oprócz tego, że Australia jest tańsza i tam mogę żyć ze sztuki (w Polsce bym się nie utrzymał z tego, co piszę), jest zasadnicza. Polega na tym, że tam tak zwane codzienne sprawy bytowe, życiowe (urzędy, banki, sklepy, policja, płacenie rachunków, ubezpieczenia) zajmują mniej więcej 5 proc. czasu obywatela. Tutaj zajmują 70 proc. czasu. Ilekroć przyjadę do Polski, czeka na mnie plik spraw moich rodziców (skończyli 70 lat) i mojej babci (99 lat), które muszę załatwić w urzędach. I mimo mojej twarzy, znajomości tu i ówdzie, zajmuje mi to tyle czasu, że nie jestem w stanie tego pojąć. Podczas gdy w Australii załatwiam sprawy swoje, swojej byłej żony, swojej córki i jeszcze paru znajomych, nie ruszając się z miejsca przy telefonie. A jeśli już muszę iść do urzędu, to jest to przyjemność".

Artysta nie odżegnywał się od polskości, prezentował za to swobodny stosunek do „przywiązania do ziemi". Na pytanie, czy planuje wrócić do Polski, odpowiadał: „Co roku wracam". Polskę traktował szerzej, jako element Europy, o której mówił: „W Europie, nie tylko w Polsce, człowiek na ulicy przesiąka agresją, a tam ta agresja jest nieobecna i łatwiej się skupić. To jest skala różnicy. Po prostu, pomijając już uwikłania w politykę i codzienne stresy, to są różnice zasadnicze, które sprawiają, że niespieszno mi z powrotem. Zwłaszcza że to nie jest emigracja, bo mogę przecież tu przyjechać, kiedy chcę albo kiedy muszę ze względów prywatnych".

Cały tekst w najbliższym wydaniu Plusa Minusa

Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem

Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem

Z opowieści Kaczmarskiego wyłania się obraz szczęśliwej egzystencji na antypodach, pozbawionej trosk o sprawy bytowe, w kontraście do bolączek znanych do dziś każdemu obywatelowi Rzeczypospolitej: „Różnica między Australią a Polską, oprócz tego, że Australia jest tańsza i tam mogę żyć ze sztuki (w Polsce bym się nie utrzymał z tego, co piszę), jest zasadnicza. Polega na tym, że tam tak zwane codzienne sprawy bytowe, życiowe (urzędy, banki, sklepy, policja, płacenie rachunków, ubezpieczenia) zajmują mniej więcej 5 proc. czasu obywatela. Tutaj zajmują 70 proc. czasu. Ilekroć przyjadę do Polski, czeka na mnie plik spraw moich rodziców (skończyli 70 lat) i mojej babci (99 lat), które muszę załatwić w urzędach. I mimo mojej twarzy, znajomości tu i ówdzie, zajmuje mi to tyle czasu, że nie jestem w stanie tego pojąć. Podczas gdy w Australii załatwiam sprawy swoje, swojej byłej żony, swojej córki i jeszcze paru znajomych, nie ruszając się z miejsca przy telefonie. A jeśli już muszę iść do urzędu, to jest to przyjemność".

Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej