Prawnik wraz z właścicielem firmy z Jeleniej Góry oszukał sąd, wystawiając kilkadziesiąt przeterminowanych weksli in blanco byłych współpracowników tej firmy – twierdzi jeleniogórska prokuratura. Zdaniem śledczych było to świadome oszustwo, bo długów w ogóle nie było. Tę bulwersującą sprawę w styczniu ubiegłego roku opisała „Rz".
Jeleniogórski sąd w 2010 r. wystawił kilkadziesiąt nakazów zapłaty na podstawie przeterminowanych weksli in blanco sprzed kilkunastu lat. Wypełnił je prezes firmy finansowej Tadeusz A. Jak pisała „Rz", zdaniem pracowników firmy – ajentów Tadeusza A. – roszczenia nigdy nie istniały. Weksle nabył w ramach roszczeń na mocy tzw. indosu były prawnik firmy – Robert B. Spółka Tadeusza A. rzekomo nie zapłaciła mu wynagrodzenia, weksle miały zaspokoić jego roszczenia. I to on złożył w sądzie wnioski o zapłatę. Sumy wypisane na wekslach były bardzo różne – od 1350 zł po 70 tys. zł wraz z wysokimi 19-procentowymi odsetkami liczonymi od dnia wystawienia, a więc od 2010 r.
Choć byli ajenci kwestionowali rzekome długi i odwoływali się od nakazów zapłaty, sędziowie w Jeleniej Górze w większości wydawali wyroki zatwierdzające zapłatę.
Sąd w Jeleniej Górze, do którego odwołali się byli pracownicy, nawet nie badał, czy dług faktycznie istniał i czy B. nabył go w złej wierze, tzn. wiedząc, że taki dług nie istnieje, a nawet nie chciał wezwać świadków. Sędziowie zadowalali się twierdzeniem Tadeusza A., że dług był, a dokumenty w tej sprawie po pięciu latach zostały zniszczone. Dziś prokuratura twierdzi, że sądy były wprowadzane w błąd.
Część pracowników przegrywała sprawy także w apelacji. Wśród przegranych z mec. B. w pierwszej instancji był m.in. Józef Karpiński.