Politycy nie radzą sobie z gender

Rozmowa z Elżbieta Ciżewską, socjologiem, historykiem idei.

Publikacja: 14.05.2014 01:54

Politycy nie radzą sobie z gender

Foto: archiwum prywatne

Rz: Czy politycy wykorzystują ideologię gender?

Elżbieta Ciżewska:

Trzeba rozróżnić między ideologią gender a różnymi teoriami gender. Nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka.

Ale nie zaprzeczy pani, że mamy modę na gender. Skąd się ona w ogóle wzięła?

Z jednej strony ze środowiska akademickiego, a z drugiej – ze środowisk, które są zaangażowane w różne agendy ONZ czy Rady Europy, z rozmaitych konferencji na rzecz kobiet. Także z drugiej fali feminizmu, czyli z powojennych studiów nad miejscem kobiet zarówno w społeczeństwie, jak i na przykład w literaturze. Przy czym to nie jest tylko kwestia przelotnej mody.

To nie jest kolejny temat zastępczy?

Nie, przynajmniej nie do końca. Sprawy relacji między płciami to istotne problemy i mają duży wpływ na rzeczywistość polityczną, społeczną i gospodarczą. Nie powinien więc to być temat zastępczy, chociaż często jest w ten sposób wykorzystywany. Wielu polityków sobie z nim nie radzi.

Politycy to bardzo konformistyczna grupa. Panuje wśród nich duża presja, by być nowoczesnym i popularnym

Co to znaczy, że politycy sobie nie radzą?

Politycy często biorą postulaty środowisk kobiecych „w pakiecie": przyjmują je wszystkie lub wszystkie odrzucają, nie potrafią między nimi wybierać. Nie przejawiają zresztą wielkiej inicjatywy, by się z tymi propozycjami zapoznać. Tematy do dyskusji wyznacza Kongres Kobiet. Niewielu polityków się w tym wszystkim orientuje czy choćby przygląda się badaniom na ten temat. Tymczasem powtórzę: nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka. W Polsce może być szeroki konsensus co do tego, że kobiety powinny mieć płace stosowne do wartości swojej pracy, takie same jak mężczyźni. Ale jeśli chodzi o kwestie związane z ochroną życia, małżeństwem, rodziną, wychowaniem dzieci i edukacją seksualną, to tu tej zgody już nie będzie.

Tylko czy porozumienie w sprawie np. aborcji jest w ogóle potrzebne?

Dyskusja na temat ochrony życia rozbija się o fundamentalne różnice etyczne. Program Kongresu Kobiet, który podnosi hasła aborcji, antykoncepcji i edukacji seksualnej, jest bardzo daleki od opinii większości kobiet w Polsce. Z badań CBOS wynika, że Polacy są zdecydowanymi przeciwnikami aborcji i z roku na rok się radykalizują. Stanowisko Kongresu Kobiet jest więc różne od zdania większości Polek. W Polsce nie ma przyzwolenia na aborcję z powodów społecznych lub na życzenie.

Skoro politycy nie rozumieją wszystkich zagadnień związanych z gender, to dlaczego tak często go wykorzystują?

Bo politycy to bardzo konformistyczna grupa społeczna. Panuje wśród nich duża presja, by być nowoczesnym i popularnym, w końcu walczą o głosy. Jednocześnie są zmuszeni do tego, by zajmować się tym tematem. Sami go nie wybierają.

Zainteresowania teoriami feminizmu wynikają z potrzeby bycia nowoczesnym?

Czasami niestety tak. A to są poważne kwestie i warto mieć pojęcie o współczesnym feminizmie, zwłaszcza gdy jest się politykiem. Trzeba umieć uzasadnić swoje zdanie.

Jakiś przykład?

Od razu nasuwa się obecność premiera Donalda Tuska i marszałek Ewy Kopacz na Kongresie Kobiet oraz ich wystąpienia. Kongres jest silną grupą nacisku i profesjonalnie głosi swoje postulaty. Uczestniczki przedstawiają swoje pomysły jako opinię całego środowiska kobiecego, choć tak przecież nie jest. Premier okazuje się za słaby, żeby przedstawić swoje stanowisko.

Sytuacja wygląda więc tak: w czasie, gdy odbywa się Kongres Kobiet, czynione są ukłony w stronę tego środowiska – przyjmuje się na przykład różne projekty ustaw czy projekt ratyfikacji spornej konwencji Rady Europy w sprawie zapobiegania przemocy wobec kobiet. Ale kiedy premierowi przedstawia się postulaty Kongresu, ten odpowiada, że nie zgadza się ze wszystkimi pomysłami, nie ma jednak odwagi powiedzieć, co konkretnie mu przeszkadza.

A opozycja?

Prawo i Sprawiedliwość troszczy się o sprawy małżeństwa i rodziny. Z tym że osoby, które prezentują te kwestie w mediach, trzeba uznać za PR-ową porażkę. Na dodatek można odnieść wrażenie, że zupełnie nie rozumieją tego, jak żyje wiele kobiet w Polsce. Mówią językiem, który nie pasuje do dyskusji.

Ma pani na myśli kogoś konkretnego?

Mówię o Krystynie Pawłowicz. Nawet wtedy, gdy w Sejmie odbywała się debata nad związkami partnerskimi, pani poseł zupełnie położyła temat. Po stronie PiS jest wiele lepszych, bardziej elokwentnych kobiet, które w takiej debacie mogłyby wziąć udział.

Ostatnio pojawiły się głosy, że Krystyna Pawłowicz może być PR-owym gwoździem do trumny Prawa i Sprawiedliwości. To z tego powodu?

Nie tylko z tego, ale ona z tematem kobiecym ewidentnie sobie nie radzi. Zupełnie inną sprawą jest to, że jest w Polsce grupa osób – często ze środowisk katolickich – które mogłyby zabierać głos w mediach, a tego nie robią, bo nie są do nich dopuszczane. I nie mówię teraz o politykach.

Dlaczego nie są dopuszczane do głosu?

Bo lepiej spolaryzować dyskusję. ?Z jednej strony bierze się wyrazistego publicystę Tomasza Terlikowskiego, a z drugiej Roberta Biedronia z partii Palikota. A osób, które mają głębszą wiedzę na ten temat, nie widać.

Pojawienie się Donalda Tuska na Kongresie Kobiet to zagranie pod publiczkę?

Nie powiedziałabym, że to fałszywe zainteresowanie, ale na pewno spóźnione. Duża część polityków zaczęła się zajmować tym tematem, bo musiała. Dobrym przykładem jest były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Ale to  takie zainteresowanie na zasadzie: „ratuj się kto może". W wielu przypadkach decydentom brakuje kompetencji i odwagi. Tymczasem to nie jest temat, którym dziś można się nie interesować. Mamy gender mainstreaming, mamy wytyczne Unii Europejskiej, mamy dokumenty Rady Europy. U nas długo wszystkie te sprawy były zmiatane pod dywan. Ale to, że ktoś się czymś nie interesuje, nie znaczy, że to nie istnieje.

— rozmawiała Agnieszka Kalinowska

Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA
Kraj
80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Trump ustanawia nowe święto. Dlaczego Polacy nie lubią tego dnia?
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku