Radosław Sikorski komentował dziś w Radiu Zet napięte stosunki Europy i USA z Rosją. Zaznaczył, że Polska - będąc częścią Zachodu - jest w podobnej sytuacji, co jej sojusznicy.
- Nasze relacje z Rosją są takie, jak te na linii Moskwa - Zachód. Jak widzimy w ostatnich dniach, Zachód rozmawia z przywódcą Rosji, ja też będę rozmawiał z szefem dyplomacji już w przyszłym tygodniu, w Petersburgu, w formacie królewieckim razem z moim niemieckim kolegą, bo wtedy, gdy jest kryzys tym bardziej trzeba rozmawiać - powiedział szef MSZ. Lecz zaznaczył natychmiast: - To nie znaczy, że nie potępiamy aneksji Krymu, a w szczególności tego eksportu terroryzmu, który ma miejsce w tej chwili na wschodnią Ukrainę.
Zdaniem Sikorskiego trudno mieć pretensje do innych krajów Europy o większą zachowawczość w stosunku do Rosji, bo problem ten nie dotyczy ich bezpośrednio.
- Nie można stawiać krajom zarzutu, że nie są Polską, że mają inne postrzeganie. Natomiast na szczeblu europejskim musimy zagregować te interesy i te wrażliwości tak, aby się nie rozejść, aby utrzymać naszą jedność i aby wtedy być skutecznym - powiedział.
Szef polskiej dyplomacji dodał jednak, że Rosja płaci pewną cenę za swoje działania na Ukrainie, a świadczą o tym gesty prezydenta Obamy, który nie chce spotkać się z Władimirem Putinem i premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, który spotkawszy się z rosyjskim prezydentem na lotnisku, nie podał mu ręki.