Na pomysł okradzenia salonu w centrum Łodzi wpadł jego stały bywalec 29-letni mężczyzna.
– Często tam przychodził. Wiedział gdzie obsługa trzyma kasetkę z pieniędzmi. Znał harmonogram pracy i zwyczaje pracowników – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury.
Podczas tych wizyt mężczyzna wpadł na pomysł, by okraść salon. Nie chciał jednak tego zrobić osobiście. Znalazł więc wspólnika 45-letniego mężczyznę. A on dokonał napadu 23 marca tego roku. - Sprawca zaatakował wówczas pracownicę stojącą za kontuarem. Najpierw użył gazu obezwładniającego, a potem uderzył ją w twarz i brzuch – opowiada prok. Kopnia.
Napastnik wyrwał przymocowaną do lady kasetkę z pieniędzmi. W środku było 9,1 tys. zł. Rabuś uciekł. Po drodze porzucił nóź, który odnaleźli policjanci. Pomógł w ustaleniu i zatrzymaniu sprawcy napadu. – Przyznał się on do zarzucanego mu czynu – mówi prok. Kopania. Dodaje, że śledczy ustalili, kto stał za napadem. Tak dotarli do 29-latka.
Okazało się, że przed samym napadem kilka razy wchodził on do salonu gier. Sprawdzał czy nikogo nie ma. – Nie chciał mieć świadków – uważa prok. Kopania. Po napadzie jego organizator zabrał dla siebie 7,9 tys. zł a tylko 200 dał wspólnikowi.