Sondaż IBRiS Homo Homini dla "Rz"

Wyborcy na razie rozgrzeszają nagranych

Publikacja: 02.07.2014 02:38

Pierwsze badania po wybuchu afery taśmowej pokazują, że elektorat Platformy Obywatelskiej jest w stanie jej wiele wybaczyć. Jednak, jak przewidują eksperci, z którymi rozmawiała „Rz", przełożenie taśm na preferencje partyjne Polaków może być rozłożone w czasie.

– Trudno sobie wyobrazić, by po tylu wybuchach emocji, jak choćby wybory w 2007 r. czy katastrofa smoleńska, ugruntowane poglądy polityczne zmieniały się pod wpływem chwili – wyjaśnia socjolog dr Jarosław Flis.

W najnowszym sondażu IBRiS Homo Homini dla „Rz" poparcie dla Platformy spadło z 28 do 24 proc. Jednak z pytań dodatkowych nie wynika, by ta polityczna bomba naruszyła fundamenty poparcia dla obozu władzy.

Co prawda 62 proc. badanych jest zbulwersowanych nagraniami, ale przeciwnego zdania jest 30 proc., czyli więcej niż zwolenników Platformy. Sama deklaracja oburzenia nie oznacza, że wyborca przenosi swoje poparcie na inną partię niż PO. Zbulwersowana jest większość tych, którzy przy ugrupowaniu premiera Donalda Tuska pozostali (57 proc.). Wśród wyborców innych partii również dominują osoby oburzone nagraniami. Najwięcej jest ich wśród wyborców SLD (85 proc.). Podobna jest sytuacja w elektoracie koalicyjnego PSL (75 proc.) oraz opozycyjnego PiS (76 proc.).

Po aferze z 6 do 11 proc. wzrosły notowania Kongresu Nowej Prawicy. Ale okazuje się, że wyborcy Janusza Korwin-Mikkego są równie mało oburzeni nagraniami, jak zwolennicy Platformy (37 proc. z nich odpowiada, że nagrania ich nie bulwersują, 63 proc. jest przeciwnego zdania).

Co kogo bulwersuje

Skąd się biorą te paradoksy? Otóż dla każdego co innego jest bulwersujące. Co prawda najwięcej, 39 proc., badanych wskazuje, że oburza ich treść rozmów, z kolei zdenerwowanych finansowaniem wysokich rachunków w restauracjach publicznymi pieniędzmi jest 14 proc. Polaków.

Ale znaczna grupa badanych wskazuje na interpretacje, które rządzącym wielkich szkód nie czynią. 18 proc. respondentów przekonuje, że nie podoba im się język używany przez podsłuchanych polityków.

– Ta narracja pojawiła się przecież w pierwszej reakcji premiera – zauważa politolog dr Rafał Matyja. Jego zdaniem zwolennicy Tuska prędzej uwierzą, że polityczni przeciwnicy rozdmuchują drobną sprawę, niż z dnia na dzień zmienią polityczne poglądy.

Niewiele mniej, 17 proc., badanych jest zbulwersowanych faktem, że podsłuchano najważniejsze osoby w państwie. Z kolei 7 proc. ankietowanych nie podoba się opublikowanie nagrań przez media.

Polacy równie podzieleni są przy pytaniu o to, czy publikacja nagrań była działaniem w interesie publicznym. 48 proc. uważa, że tak. Ale przeciwną postawę prezentuje niewiele mniej osób – 44 proc. Tu PO ma sojuszników nie tylko we własnym elektoracie. 70 proc. jej zwolenników uważa, że publikacja była sprzeczna z interesem społecznym. Tak myślące osoby są w przewadze również wśród wyborców SLD (jest ich 52 proc.). Równo po połowie podzieleni są zwolennicy PSL.

Odmienne nastroje panują wśród wyborców partii Jarosława Kaczyńskiego i Janusza Korwin-Mikkego. Tam publikacja jako działanie zgodne z interesem publicznym jest oceniana przez odpowiednio 69 i 74 proc. badanych.

Do tych osób zapewne trafia przekaz obu partyjnych liderów. Kaczyński mówi o „wielopartyjnej formacji establishmentu", do której zalicza PO, SLD, PSL i Twój Ruch. Z kolei Korwin-Mikke „bandą czworga" nazywa PO, SLD i PSL. Do tego grona zalicza jednak PiS, a nie partię Janusza Palikota.

SLD straciło nie od razu

W jakiej sytuacji jest teraz PO? Flis i Matyja są zgodni. Rozpoczął się proces utraty poparcia, który może zatrzymać tylko mocny polityczny zwrot.

– Kiedy „Wprost" ujawniło pierwsze taśmy, sprawdziłem, jak wyglądała sytuacja SLD po wybuchu afery Rywina – mówi Matyja. Przypomina, że wtedy utrata poparcia przez partię Leszka Millera nie wynosiła tak jak w przypadku PO 4 pkt proc. – Miesiąc po pierwszej publikacji na ten temat OBOP wskazał wręcz wzrost – przypomina politolog. Jego zdaniem rozgrzewające debatę publiczną szczegóły afery nie docierają zbyt szybko do ogółu wyborców.

Potwierdza to Flis. – Ludzie wyrabiają sobie poglądy na daną sprawę po rozmowach z innymi. Gdy się okaże, że ona bulwersuje również rodzinę, znajomych, to zaczyna coraz mocniej oddziaływać na wyniki poszczególnych partii – przekonuje socjolog.

– Publikacja była bombą, ale skutki wybuchu Platforma będzie dopiero odczuwać – podsumowuje Matyja.

Szczególnie niepokojące dla liderów Platformy może być to, że treść rozmów bulwersuje bardziej w metropoliach liczących powyżej pół miliona mieszkańców (43 proc.) niż na wsi (33 proc.) i raczej ludzi młodych (ponad połowę respondentów w grupach 18–24 i 25–34 lata) niż osoby w starszym wieku.

Oznacza to, że PO zyskała wrogów w grupach elektoratu, które do tej pory były uznawane za bardzo jej przychylne. – To wynika z obiegu informacji w społeczeństwie. Tego typu komunikaty dużo szybciej do tych grup docierają, bo są one bardziej otwarte na tradycyjne media czy internet – ocenia dr Matyja.

Podobny mechanizm dostrzega dr Flis. Jego zdaniem wskazuje to, że spadek poparcia może się pogłębiać. Choć nie tylko dlatego, że owi wyborcy zagłosują na kogoś innego.

– Utarło się, że na PO głosują młodzi, wykształceni z dużych miast. To prawda, ale nie jest ich aż tylu, by stanowić większość w elektoracie tej partii – tłumaczy. – Największą grupą w elektoracie zarówno PO, jak i PiS są ludzie ze średnimi dochodami, z mniejszych miejscowości.

Tyle że ci młodzi z metropolii mają duży wpływ na kształtowanie opinii publicznej. A to właśnie echa nagranych rozmów, kiedy już dotrą do najliczniejszej grupy wyborców, mogą w poparciu dla Platformy poczynić spustoszenie.

Pierwsze badania po wybuchu afery taśmowej pokazują, że elektorat Platformy Obywatelskiej jest w stanie jej wiele wybaczyć. Jednak, jak przewidują eksperci, z którymi rozmawiała „Rz", przełożenie taśm na preferencje partyjne Polaków może być rozłożone w czasie.

– Trudno sobie wyobrazić, by po tylu wybuchach emocji, jak choćby wybory w 2007 r. czy katastrofa smoleńska, ugruntowane poglądy polityczne zmieniały się pod wpływem chwili – wyjaśnia socjolog dr Jarosław Flis.

Pozostało 91% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo