Mająca ewidentne braki z zapełnieniem łamów „Gazeta Wyborcza" całe dwie strony działu ekonomicznego poświęciła opowieściom dziennikarza motoryzacyjnego Tomasza Bodyła o tym, jak to źle jeździ się polskimi pociągami. Niby nic nowego, ale mimo to lektura pouczająca. Z opowieści Bodyła, który regularnie kursuje na trasie Warszawa-Lublin, wyłania się koszmarny obraz niedogrzanych zimą pociągów z niedziałającym oświetleniem i brudnymi toaletami. Dziennikarz twierdzi też, że w labiryncie kolejowych promocji i zniżek gubią się sami kolejarze. Wrażenie robi infografika nad tekstem pokazująca spadek liczby pasażerów PKP w Polsce.
W 1990 roku było ich 789,9 mln, obecnie tylko 270,4. Pozostając w sferze szeroko rozumianych podróży warto przywołać tekst z „Dziennika Gazety Prawnej" dowodzący, że organizacja Euro 2012 wywołała u nas turystyczny efekt. „Wzrosła liczb obcokrajowców odwiedzających Polskę, a pochodzących z państw, które brały udział" w turnieju – dowodzą dziennikarze. „DGP", podobnie jak niedawno „Rz", podejmuje temat patologii związanych z kartami służbowymi w ministerstwach i urzędach. Zdaniem gazety dostają je nie tylko ministrowie, ale też szeregowi pracownicy, a przybywa ich zwłaszcza w samorządach.
Biedujące z powodu braku sejmowych wydarzeń tygodniki, zapełniają działy polityczne dobrymi na każdą okazję wywiadami. „Do Rzeczy" sięgnął po niezawodnego Janusza Korwin-Mikkego. „Putin byłby dobrym prezydentem Polski" – szokuje Korwin. Jak to uzasadnia? „Pan Lennox Lewis był znakomitym bokserem, choć pobił Polaka – pana Andrzeja Gołotę" – wywodzi. Zestawiając wywiady z „Do Rzeczy" i „Newsweeka" można znów przekonać się, jak wielka światopoglądowa przepaść dzieli te dwa tytuły. Podczas gdy w „Do Rzeczy" europoseł Zdzisław Krasnodębski cieszy się, że „Jarosław Kaczyński przebił szklany sufit" sondażowy, w „Newsweeku" Aleksander Smolar wieszczy, że zagrożenie „samodzielnych rządów PiS" jest bardzo realne".
„Wprost" chwali się, że w czerwcu przez inne media z powodu afery taśmowej był cytowany 3581 razy, co jest wynikiem bez precedensu na rynku mediów („Rzeczpospolita", która z reguły z miesiąca w miesiąc cytowana jest najczęściej, rzadko przekracza tysiąc cytowań). W tym numerze swoją dobrą passę tygodnik stara się podtrzymać, publikując m.in. pouczający reportaż o celebrytach, którzy po pijanemu publikują, a po wytrzeźwieniu kasują, kompromitujące wpisy na portalach społecznościowych.
Jestem dziennikarzem „Rzeczpospolitej", więc mój pogląd może być subiektywny, ale twierdzę, że najwięcej do poczytania oferuje dziś właśnie „Rz". U nas sezonu ogórkowego nie widać. Nasz specjalista od przemian społecznych i demografii Bartosz Marczuk przedstawia twarde dowody na to, że wbrew obiegowej opinii dyplom uczelni wyższej ułatwia znalezienie pracy, choć nie zawsze we własnym zawodzie. Z kolei Janina Blikowska i Joanna Ćwiek piszą o pracujących w Polsce Ukraińcach, którzy w paczkach wysyłają elementy uzbrojenia swoim rodakom.