Badania przeprowadzono dziś w stołecznym Zakładzie Medycyny Sądowej. – Ze wstępnych ustaleń wynika, że oficer miał ostrą niewydolność krążenia – mówi rp. pl Andrzej Kielak, wiceszef prokuratury w Wołominie, która zajmuje się śmiercią oficera BOR. Dodaje, że biegli wykluczyli, by drobne, powierzchownie obrażenia na ciele mjr Marka K. miały wpływ na jego śmierć.
Ciało oficera BOR znaleziono w nocy z poniedziałku na wtorek w jego mieszkaniu w podwarszawskich Ząbkach. Rodzina nie miała z nim kontaktu od kilku dni, więc wezwała ślusarza. Ten otworzył drzwi dopiero gdy przyjechała policja.
W środku znaleziono ciało. Zmarły oficer miał przecięty łuk brwiowy, który krwawił. Ale od razu wykluczono, by to było przyczyną śmierci. Śledczy od początku wykluczali też, by doszło do zabójstwa. Pod uwagę brali albo wypadek, albo samobójstwo. Jego koledzy to wykluczali. Mówili, że Marek K. cieszył się dobrą opinią, awansował, kupił mieszkanie.
Zmarły oficer odpowiadał m.in. udział w przygotowaniach do wizyty premiera i - tragicznej zakończonej - prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Ale jego zadania nie były kluczowe.
Wstępne wyniki sekcji potwierdzają zgon naturalny oficera BOR. Na razie nie wiadomo czy w momencie śmierci zmarły oficer był trzeźwy, czy nie był pod wpływem leków czy narkotyków. Takie badania zostały zlecone. Na ich wyniki trzeba będzie jeszcze poczekać.