Nałęcz skomentował w ten sposób przedłużające się rozmowy między prezydentem a przyszłą premier Ewą Kopacz dotyczące składu i programu nowego rządu. Doradca prezydenta dał do zrozumienia, że między Kopacz a Komorowskim istnieją różnice zdań, a prezydent chce, by wybór nowego gabinetu nie odbył się za szybko.
- Przyszła pani premier i pan prezydent dobrze się znają, więc rozmawiają bardzo szczerze w wielu sprawach. Chodzi o to, żeby nie było tak jak w rządzie Belki, że się bardzo szybko coś załatwi w Pałacu Prezydenckim, a potem przychodzi się do parlamentu i pierwsze głosowanie – przegrane, drugie głosowanie – przegrane. Lepiej rząd tworzyć małymi krokami - mówił Nałęcz.
Polityk zasygnalizował, że jednym z pól niezgody jest rola Radosława Sikorskiego, który według plotek miałby zostać marszałkiem Sejmu. Nałęcz przyznał, że prezydent Komorowski nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania.
- Prezydent ceni Radosława Sikorskiego. Element kontynuacji na stanowisku szefa MSZ byłby bardzo ważny – zaznaczył. I dodał: - Myślę że środowiska, które chciałyby tej zmiany próbują obsadzić prezydenta w roli architekta.
Zapewnił jednak, że ostatecznie decyzja o obsadzie stanowisk będzie należeć do Kopacz i to ona "będzie ponosiła ich konsekwencje".