Reklama

Nałęcz o roli Sikorskiego w nowym rządzie

Kontynuacja na stanowisku szefa MSZ byłaby bardzo ważna, ale to jest decyzja Ewy Kopacz i to ona będzie ponosiła ich konsekwencje - powiedział prezydencki doradca

Publikacja: 16.09.2014 10:57

Tomasz Nałęcz

Tomasz Nałęcz

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Nałęcz skomentował w ten sposób przedłużające się rozmowy między prezydentem a przyszłą premier Ewą Kopacz dotyczące składu i programu nowego rządu. Doradca prezydenta dał do zrozumienia, że między Kopacz a Komorowskim istnieją różnice zdań, a prezydent chce, by wybór nowego gabinetu nie odbył się za szybko.

- Przyszła pani premier i pan prezydent dobrze się znają, więc rozmawiają bardzo szczerze w wielu sprawach. Chodzi o to, żeby nie było tak jak w rządzie Belki, że się bardzo szybko coś załatwi w Pałacu Prezydenckim, a potem przychodzi się do parlamentu i pierwsze głosowanie – przegrane, drugie głosowanie – przegrane. Lepiej rząd tworzyć małymi krokami - mówił Nałęcz.

Polityk zasygnalizował, że jednym z pól niezgody jest rola Radosława Sikorskiego, który według plotek miałby zostać marszałkiem Sejmu. Nałęcz przyznał, że prezydent Komorowski nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania.

- Prezydent ceni Radosława Sikorskiego. Element kontynuacji na stanowisku szefa MSZ byłby bardzo ważny – zaznaczył. I dodał: -  Myślę że środowiska, które chciałyby tej zmiany próbują obsadzić prezydenta w roli architekta.

Zapewnił jednak, że ostatecznie decyzja o obsadzie stanowisk będzie należeć do Kopacz i to ona "będzie ponosiła ich konsekwencje".

Reklama
Reklama

- Mamy do czynienia z sukcesją w wyjątkowych warunkach. Sukcesja rodzi napięcia, takie bóle porodowe, ale mam nadzieję, że urodzi się w nich piękny noworodek - podsumował Nałęcz.

Nałęcz skomentował w ten sposób przedłużające się rozmowy między prezydentem a przyszłą premier Ewą Kopacz dotyczące składu i programu nowego rządu. Doradca prezydenta dał do zrozumienia, że między Kopacz a Komorowskim istnieją różnice zdań, a prezydent chce, by wybór nowego gabinetu nie odbył się za szybko.

- Przyszła pani premier i pan prezydent dobrze się znają, więc rozmawiają bardzo szczerze w wielu sprawach. Chodzi o to, żeby nie było tak jak w rządzie Belki, że się bardzo szybko coś załatwi w Pałacu Prezydenckim, a potem przychodzi się do parlamentu i pierwsze głosowanie – przegrane, drugie głosowanie – przegrane. Lepiej rząd tworzyć małymi krokami - mówił Nałęcz.

Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Ujawniono dwa drony na Mazowszu. Służby szukały też pod Warszawą
Kraj
Highline Warsaw otwarte. Zwiedziliśmy taras na Varso Tower. Zupełnie nowa perspektywa stolicy
Kraj
Nocna prohibicja w Warszawie. Aktywiści proszą ministra Kierwińskiego o użycie wpływów
Kraj
Prawie 100 mln zł dla Warszawy. Wielkie dofinansowanie na zielony transport i infrastrukturę społeczną
Reklama
Reklama