Mocny ślad Tuska w historii III RP

Bilans siedmiu lat rządów. Międzynarodowa pozycja Polski jest silniejsza niż w 2007 r.

Publikacja: 24.09.2014 02:00

W drugiej kadencji swych rządów premier bardziej kojarzył się z polityką „ciepłej wody w kranie” niż

W drugiej kadencji swych rządów premier bardziej kojarzył się z polityką „ciepłej wody w kranie” niż z wytyczaniem ambitnych celów

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Sądzę, że Donald Tusk opuszcza urząd premiera polskiego rządu, aby objąć stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, w momencie optymalnym z punktu widzenia jego osobistej kariery. Odchodzi po długiej serii wyborczych zwycięstw jako polityk niepokonany na ważne i prestiżowe stanowisko w strukturze Unii Europejskiej. W Polsce byłoby mu już bardzo trudno kontynuować zwycięską passę wyborczą na skutek widocznego wyczerpywania się skuteczności jego metody rządzenia, osobistego zmęczenia, rosnącego znużenia dużej części jego dotychczasowych zwolenników i zaciekłej wrogości opozycji z prawej strony sceny politycznej.

Donald Tusk jest człowiekiem utalentowanym. Ma więc szansę odniesienia sukcesu w swej nowej roli, chociaż nie będzie to łatwe zadanie. W polskiej polityce Tusk przyzwyczaił się do podejmowania jednoosobowo decyzji. Przewodzenie odpowiadało jego charakterowi i temperamentowi politycznemu. Na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej będzie musiał się przemienić w dyplomatę i negocjatora kompromisów, bo nie ma żadnych oznak świadczących o tym, że przywódcy europejskich państw i rządów – zwłaszcza państw aspirujących do odgrywania mocarstwowej roli – byliby skłonni oddać mu część swej władzy.

Zanim jednak zaczniemy oceniać Tuska w nowej roli, wypada podsumować jego premierostwo. O obiektywne oceny nie jest łatwo. Donald Tusk od siedmiu lat dominował w polskiej polityce. Był też stroną sporu głęboko dzielącego nie tylko naszą scenę polityczną, ale – przynajmniej od katastrofy smoleńskiej – także wspólnotę narodową. W tej sytuacji przeciwnicy wizji IV Rzeczypospolitej skłonni byli i są przypisywać Tuskowi rolę męża opatrznościowego, który uratował Polskę przed rządami Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza, a zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości obarczać premiera i lidera PO odpowiedzialnością za wszystkie prawdziwe i domniemane porażki naszego kraju i przypisywać mu najgorsze intencje.

Ostrożny reformator

Siedem lat rządów tego samego premiera i tej samej koalicji samo w sobie było pewną wartością stabilizującą polską demokrację. Umocniło się przekonanie, że konstytucja uchwalona w 1997 roku stwarza co najmniej niezłe ramy funkcjonowania państwa.

Zarazem w ważnych segmentach aparatu państwowego pozostało pod rządami premiera Tuska stanowczo zbyt wiele bylejakości, inercji i złej woli. Wystarczy wspomnieć przygotowania do wizyty państwowej w Katyniu w 2010 roku, bezradność służb specjalnych wobec ostatniej afery taśmowej, praktykę nieuzasadnionego nękania wielu przedsiębiorców przez aparaty skarbowy i ścigania.

W dużej mierze dzięki polityce ekonomicznej rządu Polsce udało się wyjść obronną ręką z europejskiego kryzysu finansowego i zachować wzrost gospodarczy. Do sukcesów należy także zaliczyć skuteczne zabieganie o środki unijne i umiejętne ich wykorzystywanie. Musi jednak niepokoić narastające zadłużenie państwa, które wynosi już 57 proc. PKB. Oceniając rządy premiera Tuska, trzeba stwierdzić, że okazał się on bardzo ostrożnym reformatorem państwa. Zwłaszcza w drugiej kadencji swych rządów premier bardziej kojarzył się z polityką ciepłej wody w kranie niż z wytyczaniem ambitnych celów równania do najlepszych w Europie.

Na potrzebę zmiany tej polityki na taką, która otworzy przed Polską nowe perspektywy rozwojowe, zwracali uwagę Leszek Balcerowicz i Jerzy Hausner, przestrzegając przed obciążaniem przyszłych pokoleń kosztami zaniechania reform, które należy przeprowadzać już teraz.

Największym skandalem była próba niedopuszczenia przez premiera Tuska do udziału prezydenta Kaczyńskiego w szczycie UE w Brukseli w październiku 2008 roku przez odmówienie mu samolotu

Otwarte pozostaje pytanie, czy decydując się na ambitną, reformatorską politykę w czasach kryzysu, premier Tusk zachowałby władzę przez siedem lat i mógłby być poważnym kandydatem na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej.

Trafny kierunek europejski

PiS i jego sojusznicy krytykują politykę rządu między innymi za: próby ocieplenia stosunków z Rosją, niedocenienie imperialnych ambicji Władimira Putina, porażkę naszego zaangażowania w konflikt na Ukrainie.

Nie zgadzam się z tymi ocenami. Uważam, że europejska polityka rządu Tuska była zasadniczo trafna. Polegała w pierwszej fazie przede wszystkim na udanej próbie poprawy relacji z głównymi unijnymi mocarstwami, a zwłaszcza z Niemcami. Podjęła też próbę poprawy stosunków polsko-rosyjskich, co – patrząc z dzisiejszej perspektywy – okazało się niepowodzeniem. Próbę tę jednak należało podjąć i – być może – zaowocuje ona w przyszłości.

Konflikt na Ukrainie i całkowicie odmienne interesy i stanowiska Rosji i Polski wobec tego konfliktu przyniosły znaczne pogorszenie naszych stosunków. Była to jednak konsekwencja wyboru dokonanego przez Rosję. W konflikcie ukraińskim zrobiliśmy to, co mogliśmy zrobić w obronie ukraińskich racji. W sprawach polityki zagranicznej bilans rządów premiera Tuska się broni, ale trzeba pamiętać, że ma w nim niemały udział także prezydent Bronisław Komorowski.

Międzynarodowa pozycja Polski, a w szczególności w polityce europejskiej, jest obecnie silniejsza niż w 2007 roku, gdy do władzy dochodziła koalicja PO i PSL.

Podzielony naród

Głęboki podział wspólnoty narodowej, jaki powstał w drugiej dekadzie pierwszego dziesięciolecia XXI wieku i dramatycznie się zaostrzył w związku z odmiennymi ocenami przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem, jest jednym z najpoważniejszych problemów obecnej Polski. Jako naród nie byliśmy tak podzieleni od 1989 roku. Powstaje pytanie o odpowiedzialność premiera Tuska za ten stan rzeczy.

Odpowiedzialność za zimną wojnę domową między PiS i PO nie rozkłada się równo. Wyraźnie większa jest odpowiedzialność tego pierwszego ugrupowania. Zwłaszcza metody stosowane w okresie rządów Jarosława Kaczyńskiego dla przybliżenia celu, jakim było ustanowienie IV Rzeczypospolitej, w wielkim stopniu przyczyniły się do wytworzenia głębokiej politycznej polaryzacji Polaków. Działania prowadzone w ostatnich latach przez sejmowy zespół pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza, niedwuznacznie sugerujące odpowiedzialność lub współodpowiedzialność polskiego rządu za „zamach pod Smoleńskiem", są najpoważniejszym i najbardziej niesprawiedliwym zarzutem, jaki można postawić. Potraktowany poważnie, musi wzbudzać wrogość jednych Polaków w stosunku do drugich.

Jednak także druga strona tego konfliktu nie jest bez winy. Premier Tusk miał swój udział w eskalacji konfliktu z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Największym skandalem była próba niedopuszczenia przez premiera Tuska do udziału prezydenta Kaczyńskiego w szczycie UE w Brukseli w październiku 2008 roku przez odmówienie udostępnienia mu samolotu. Słowa Tuska, który stwierdził, że „prezydent nie jest mu w niczym potrzebny w Brukseli", przenigdy nie powinny paść. Nie jestem oryginalny, przyłączając się do opinii wielu obserwatorów polskiej sceny politycznej, że premier Tusk wielokrotnie podsycał konflikt z PiS, uznając, że utrwalenie głównej linii podziału politycznego w Polsce na obóz PiS i PO leży w interesie jego ugrupowania.

Donald Tusk od dawna rządził PO jednoosobowo, zachowując jedność partii. Za jego rządów nie doszło w Platformie do żadnej poważniejszej secesji. Potencjalni konkurenci Tuska do przywództwa byli przez niego eliminowani albo odchodzili sami na skutek własnych błędów.

Wyjałowiona partia

Ten sposób kierowania partią wynikał bez wątpienia z cech charakteru Tuska, ale zapewne także z analizy losów partii solidarnościowych, obfitujących w rozłamy i spory personalne. W doraźnej perspektywie okazał się skuteczny. Widać jednak także odwrotną stronę tej metody rządzenia. Platforma sprawia wrażenie partii wyjałowionej, z niewieloma potencjalnymi liderami i indywidualnościami. A przede wszystkim jest partią, którą bardzo trudno jest zdefiniować w kategoriach ideowych, co dla mnie jest jednym z najpoważniejszych zarzutów, jakie można postawić politycznemu ugrupowaniu.

Sporządzony przeze mnie bilans rządów odchodzącego premiera jest daleki od jednoznaczności. Nie ulega jednak wątpliwości, że Donald Tusk odcisnął mocny, indywidualny ślad w historii III Rzeczypospolitej, zachowując realne szanse na powrót w przyszłości na polską scenę polityczną.

Autor jest historykiem i politykiem. ?W czasach PRL lider opozycyjnego konserwatywnego Ruchu Młodej Polski, w III RP polityk kilku partii centrowych i centroprawicowych, m.in. Unii Demokratycznej, ?Partii Konserwatywnej ?i Stronnictwa ?Konserwatywno-Ludowego

Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA
Kraj
80. rocznica zakończenia II wojny światowej. Trump ustanawia nowe święto. Dlaczego Polacy nie lubią tego dnia?
Kraj
Relacje, które rozwijają biznes. Co daje networking na Infoshare 2025?
Kraj
Tysiąc lat i ani jednej idei. Uśmiechnięta Polska nadal poszukuje patriotyzmu
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku