Swoje działania mężczyzna prowadził w centrum handlowym przy katowickim dworcu kolejowym. Przed rozpoczęciem „akcji" zadzwonił do dyżurnego katowickiej policji i powiadomił, że na Placu Wolności  kilka osób handluje narkotykami.

Na miejsce wysłano policyjne patrole. Jednak informacja o narkotykowych dilerach nie potwierdziła się. Następnego dnia pracownicy ochrony centrum handlowego poinformowali dyżurnego z komendy, że jeden z funkcjonariuszy, który brał udział w akacji nie oddał pożyczonej radiostacji. Zniknął razem z motorolą wartą tysiąc złotych.

Ochroniarze dowiedzieli się wtedy, że takiej akcji nie było, a ktoś po prostu podszywał się za policjanta. Prawdziwi funkcjonariusze zaczęli więc go szukać oszustwa. Fałszywy funkcjonariusz został szybko namierzony i zatrzymany przez wywiadowców.

Mężczyzna przyznał się, że dzwonił na policję z fałszywą informacją o narkotykowych dilerach. Liczył, że policjanci będą zajęci ściganiem rzekomych przestępców, a on będzie miał spokój. Skradzioną motorolę policjanci znaleźli w domu oszusta. Okazało się, że 26-latek z Bytomia  ukradł też telefon obywatelce USA w kawiarni.

Mężczyzna podawał się również za policjanta na ulicy Warszawskiej. Widząc dwie pijące piwo kobiety powiedział im, że zostaną za to ukarane mandatem gotówkowym.  Jedna z pań wypłaciła pieniądze z bankomatu i dała fałszywemu funkcjonariuszowi. Później obie kobiety zgłosiły sprawę na komisariacie. Teraz  26-latkowi za kradzież i oszustwo  grozi do ośmiu lat więzienia.