Państwo niczym lichwiarz. Przegląd prasy Jeremiego Jędrzejkowskiego

„Rz" już w czwartek ostrzegała, że doszło do sytuacji absurdalnej: po decyzji Rady Polityki Pieniężnej odsetki ustawowe okazały się lichwiarskie. W piątek wraca do tematu, który wywołał burzę. Eksperci wskazują, że państwo musi natychmiast obniżyć te odsetki. Gazeta wskazuje także, że w 2013 r. Polska wydała na pomoc publiczną dla firm ponad 21 mld zł. W większości pieniądze te są marnotrawione.

„Rz" informuje także, że opóźni się unijne wsparcie dla samorządów i firm z nowej unijnej perspektywy budżetowej.

Powodem są przeciągające się negocjacje z Brukselą. Na pocieszenie – taki poślizg nie dotyczy tylko Polski.

Dziennik analizuje program wyborczy PiS. Zauważa, że główny przekaz partii w kampanii samorządowej jest taki jak w europejskiej. A to może być błąd. „Rz" wraca też do tematu afery taśmowej. Otóż jak ustaliła, nie ma dowodów, by za sprawą stały obce państwa, tymczasem główny bohater próbuje obciążyć ABW i CBA.

W obszernym wywiadzie bp Marek Medyk tłumaczy zarzuty Kościoła wobec rządowego elementarza. Zdaniem hierarchów jest on banalny, infantylny, nudny i oderwany od rzeczywistości, a przy tym propaguje konsumpcjonizm, hedonizm i eliminuje wartości kultury chrześcijańskiej. Biskup wskazuje, że Kościół nie ośmiesza elementarza, a jedynie wskazuje jego braki.

O prawdziwej rewolucji (także technologicznej) w sądownictwie „Rz" pisze na stronach prawnych.

Otóż Ministerstwo Sprawiedliwości chce wprowadzić system automatycznego przydzielania spraw. Sędziowie mają bowiem dość obecnego „ręcznego" systemu, który psują wyjątki. I jak mówią – zdarza się, że przewodniczący i prezesi manipulują przydziałem.

„GW" alarmuje, że pacjenci w Polsce cierpią bardziej niż w innych krajach. A sam ból może być chorobą, która wymaga skutecznego leczenia. U nas zaś, jak pisze gazeta, lekarze i pacjenci boją się jak ognia narkotyków.

W „GW" też jest sprawa elementarza. Na zarzuty biskupów odpowiada jego autorka, Maria Lorek. Wskazuje, że są one demagogią i pustosłowiem. Gazeta pisze także o zjeździe „Solidarności". Związek w programie na kolejne 4 lata stawia na przemysł i PiS.

„DGP" swoje weekendowe magazynowe wydanie zaczyna od zagadki dla czytelnika: jaki związek ma główny tytuł z ilustrującym go zdjęciem. Na stronie 6, do której odsyła, okazuje się, że chodzi o to, iż nie przyjmujemy do wiadomości, że zło może nas dotknąć fizycznie. Zagrożenia polityczne traktujemy jak bajkę, a w życiu prywatnym głęboko wierzymy w powodzenie nawet najbardziej ryzykownych decyzji. Dla zainteresowanych – obszerny tekst na dwie strony.

„DGP" odkrywa też, że przed reklamą nie ma ucieczki. Jak wskazuje, najlepiej sprzedaje się to, co najdziwniejsze. Są więc zachęty na urnach z prochami czy paznokciach.