- Cała trójka została teraz zatrzymana i usłyszała zarzuty. Podczas przesłuchania podejrzani przyznali się do winy - mówi „Rzeczpospolitej" Monika Danielak z Komendy Powiatowej Policji w Kętrzynie.
Policjanci z Reszla (woj. warmińsko-mazurskie) w styczniu otrzymali zgłoszenie o napaści na 26-letnią Paulinę M., pracownicę miejscowego sklepu monopolowego.
- Ekspedientka twierdziła, że 2 stycznia, kiedy w dzień szła do banku aby zanieść utarg sklepowy na ulicy podbiegł do niej nieznany mężczyzna, który zaatakował ją z tylu i wyrwał jej torebkę z ponad 17 tys. zł – opowiada Monika Danielak. Oprócz gotówki w torebce - jak podała kobieta - były również dokumenty, w tym dowód osobisty i karty bankomatowe.
Wszystko miało dziać szybko, w chwili, kiedy w pobliżu nie było przechodniów, a sprawca tuż po ataku błyskawicznie uciekł z łupem. Jak mówią policjanci kobieta podawała sporo szczegółów dotyczących napadu. Twierdziła na przykład, że sprawca podszedł do niej z tyłu, więc nie widziała jego twarzy. Miała zapamiętać jednak jego sylwetkę i tę szczegółowo opisała. Zgłoszenie na początku nie budziło więc podejrzeń. Po ustaleniu rysopisu napastnika policjanci rozpoczęli jego poszukiwania. Przez ponad miesiąc funkcjonariusze pracowali nad wyjaśnianiem wszystkich okoliczności zdarzenia. Jednak im bardziej drążyli sprawę, tym więcej podawanych przez Paulinę M. szczegółów zaczęło wzbudzać ich wątpliwości. Dopytywana kobieta plątała się w zeznaniach.
Finał policyjnego dochodzenia był zaskakujący. - Napad okazał się mistyfikacją, a sfingowała go ekspedientka wspólnie ze swoim mężem oraz szwagrem – mówi Monika Danielak.