Reklama

Mirosław Barszcz o podatkach i referendum

Były wiceminister finansów Mirosław Barszcz o podatkach i referendum

Publikacja: 25.08.2015 21:00

Przeciwko arbitralnym decyzjom urzędów skarbowych protestują m.in. członkowie ruchu Niepokonani 2012

Przeciwko arbitralnym decyzjom urzędów skarbowych protestują m.in. członkowie ruchu Niepokonani 2012

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

"Rzeczpospolita": Jaki jest sens pytać w referendum o zmiany, które już zostały uchwalone?

Mirosław Barszcz:
Nie ma żadnego sensu.

A co będzie, jeśli Polacy odpowiedzą „nie" na pytanie dotyczące „wprowadzenia zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika"?


Byłaby to zabawna sytuacja, choć nie wierzę w taki obrót sprawy. Już szybciej spodziewałbym się, że w referendum weźmie udział mniej niż 50 proc. uprawnionych. Ale gdyby powiedzieli „nie", to pewnie rząd musiałby podjąć jakąś akcję legislacyjną w celu wykreślenia tego przepisu z ordynacji podatkowej.

Czy w ogóle sprawa zmian w ordynacji podatkowej nadaje się na pytanie referendalne?

Moim zdaniem nie, sęk w tym, że kwestia wprowadzenia zasady rozstrzygania wątpliwości prawnych na korzyść podatnika z powodów politycznych strasznie się zapętliła. Kancelaria Prezydenta przygotowała projekt i skierowała go do Sejmu jeszcze w grudniu 2014 r. Ale rząd, czy też Sejm, schował go do „zamrażarki".

Prezydent ma inicjatywę legislacyjną, ale nie ma wpływu na proces legislacyjny. Dlatego powolne procedowanie nad tą ustawą musiało być przyczyną frustracji w kancelarii głowy państwa. Miał to być flagowy projekt, tymczasem przez opieszałość Sejmu prezydent nie mógł pochwalić się w wyborach, że wprowadził rozwiązania korzystne dla podatników. Stąd pewnie pomysł pytania referendalnego.

Choć moim zdaniem wystarczyło poważnie porozmawiać z marszałkiem Sejmu czy szefową głównej partii koalicyjnej.

Reklama
Reklama

Jakie znaczenie dla podatników będzie miała wprowadzona do ordynacji podatkowej zasada ogólna: „Niedające się usunąć wątpliwości co do treści przepisów prawa podatkowego rozstrzyga się na korzyść podatnika"?

Fundamentalne. Rewolucyjność tej zmiany można porównać z wprowadzeniem, zresztą też w okresie wyborczej gorączki, instytucji wiążących interpretacji podatkowych, które ucywilizowały relacje między aparatem skarbowym a podatnikami. Podobnie te zmiany osłabią dominującą dziś pozycję fiskusa. Skończą się dosyć powszechne działania skarbówki polegające na zmianie interpretacji przepisów i żądaniu od firm „zaległego" podatku pięć lat wstecz, tak jak to się zdarzało np. w przypadku znanej sprawy zmiany wysokości VAT od szaf wnękowych.

Teraz, jeśli fiskus zechce zmienić swoje podejście, będzie musiał to zrobić w formie noweli ustawy, a nie w formie zmiany swojego widzimisię. Jeśli resort finansów chce mieć wyższe wpływy budżetowe, to musi przygotować lepsze prawo podatkowe, a nie nasyłać kontrolerów na firmy.

Ministerstwo Finansów wytyka, że powyższy zapis właściwie nie ma adresata, bo mamy sformułowanie „rozstrzyga się", a nie, że rozstrzyga ten albo tamten organ.

Ordynacja podatkowa ustanawia pewne ogólne normy postępowania dla innych ustaw i instytucji państwowych zajmujących się podatkami. Z tego wniosek, że obowiązek rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika powinien ciążyć przede wszystkim na organach podatkowych i na sądach administracyjnych. Nie ma co komplikować tej kwestii.

Czy teraz każdy podatnik może iść do urzędu, stwierdzić, że ma poważne wątpliwości, i zażądać, by rozstrzygnięto je na jego korzyść? Inaczej mówiąc, kiedy wątpliwości uznaje się za „niedające się usunąć"?

Reklama
Reklama

Na pierwszą część pytania należy odpowiedzieć „nie". Druga jest nieco bardziej skomplikowana. Nie będzie przecież jakiegoś specurzędu, który określałby, że dana wątpliwość jest nieusuwalna lub nie. Myślę, że to szybko okaże się w praktyce, podstawą będą jednak orzeczenia sądów w sporach podatkowych. Jeśli np. połowa orzeczeń będzie na „tak", a połowa na „nie", to na zdrowy rozum można uznać, że tej wątpliwości nie da się usunąć.

Ale skoro sądy też mają rozstrzygać na rzecz podatników, to może dojść do sytuacji, że nawet kwestie teoretycznie niebudzące dużych wątpliwości zostaną obrócone przeciw fiskusowi. A to oznacza jego paraliż. Tak argumentują przeciwnicy prezydenckiego pomysłu.

Gdy była wprowadzana instytucja wiążącej interpretacji, słyszałem dokładnie takie same argumenty. Że system podatkowy się zawali, że nikt tego nie będzie kontrolował. Jak widzimy, system jakoś się nie zawalił.

Oczywiście, wymusi to potrzebę przygotowywania lepszego prawa podatkowego i przyjaźniejszego traktowania podatników.

Pada także argument, że ta zasada będzie ważna tylko dla dużych firm, które wywalczą jeszcze niższe podatki. Małe firmy nie skorzystają, bo są za małe, by wojować z fiskusem.

Właśnie wprost odwrotnie. Duże korporacje i tak zawsze znajdą sposób, by obniżać płacone przez siebie podatki, stać je przecież na najlepszych doradców podatkowych. A teraz to właśnie te małe firmy mogą skorzystać najbardziej na ogólnej zmianie prawa i podejścia.

Reklama
Reklama

—rozmawiała Anna Cieślak-Wróblewska

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama