– Mamy prosty wybór – mówi „Rz" jeden z czołowych polityków Platformy – albo będziemy, nawet bez wielkiego entuzjazmu, bronić Hanki, albo godzimy się na komisarza, którego mianuje PiS. Wybieramy więc pierwsze wyjście, trzeciego nie ma. Nikt nie chce referendum, nikt nie chce komisarza w stolicy.
Władze partii chcą, by poleciały urzędnicze głowy łącznie z wiceprezydentami. Hanna Gronkiewicz-Waltz musi więc poświęcić tych, których do niedawna z takim zapałem broniła. Warunek drugi to wciągnięcie w proces wyjaśniania reprywatyzacyjnej warszawskiej ośmiornicy organizacji społecznych, ruchów lokatorskich i miejskich. Nie udało się powołać komisji w Radzie Warszawy podczas ostatniej burzliwej sesji, ale można powołać społeczne ciało, które dostanie do dyspozycji całą dokumentację i wgląd do wszystkich szaf w ratuszu. To jedyna gwarancja, że ktoś uwierzy, iż spod dywanów rzeczywiście wymiatane są wszystkie śmieci. – No i kolejna rzecz – mówi „Rz" warszawski poseł PO – to niezależny, profesjonalny audyt wykonany przez firmę o światowej renomie.
W siedzibie stołecznego ratusza panuje syndrom oblężonej twierdzy, która domaga się pomocy, a dostaje tylko zrzuty z ulotkami podnoszącymi bojowego ducha. Politycy PO są natomiast wściekli na ratusz. – Musimy się jak najszybciej dowiedzieć, co jeszcze może z tego wszystkiego wyniknąć – mówi członek władz. – To wiedza, którą ma ratusz, a on nie udziela informacji. Partia się ich domaga, a tu nic, tylko wrogie nastawienie, że my w ogóle czegoś oczekujemy.
Donald Tusk był zwolennikiem autonomizacji samorządowych potentatów, co zaowocowało rosnącym poczuciem niezależności Warszawy. Ale teraz afera reprywatyzacyjna wstrząsnęła całą polską sceną polityczną. I mało kto pamięta entuzjazm, z jakim współpracownicy wręczali po ostatnich wyborach prezydent Warszawy czarną koszulkę z białym napisem „Bhawo ja!". Zwycięstwo nad Jackiem Sasinem było tym słodsze, że przecież w 2013 r. prezydent pozostała na stanowisku tylko dzięki temu, że w urnach zabrakło 45 698 głosów, aby ją usunąć. PO zagrała podczas referendum na lenistwie elektoratu i wygrała.
A co z dziś czeka Hannę Gronkiewicz-Waltz? – Nie ulegamy atmosferze linczu – mówi poseł PO ze stolicy – ale Hanka musi odpowiedzieć na pytanie, jak zarządzać miastem, jak osłonić je przed szabrem i złodziejstwem.