Pożegnanie wahadłowców

W piątek po raz ostatni poleci na orbitę amerykański prom. Trwający 30 lat program okazał się zbyt kosztowny

Publikacja: 07.07.2011 02:12

Pożegnanie wahadłowców

Foto: Rzeczpospolita

To będzie 33. misja Atlantisa. Start zaplanowano na późne przedpołudnie (11.26 czasu lokalnego – u nas 17.26). Wahadłowiec spędzi na orbicie 12 dni. Na Międzynarodową Stację Kosmiczną zabierze czwórkę astronautów i wielki zapas części zamiennych.

W okolice przylądka Canaveral na Florydzie przybywają tysiące ludzi. Na drogach Florydy tworzą się gigantyczne korki. Ludzie chcą obejrzeć widowisko, którego powtórki nie będzie. Atlantis podzieli los Discovery i Endeavoura – po zakończeniu misji trafi do muzeum.

– Chciałabym mieć dla was lepszą wiadomość – mówiła reporterom na konferencji podsumowującej przygotowania misji STS-135 Katherine Winters ze służby meteorologicznej NASA. – Obfite deszcze i burze mogą uniemożliwić piątkowy start. Prawdopodobieństwo takiego obrotu rzeczy sięga 60 proc.

Trwały ślad

– Będziemy robić, co w naszej mocy, aby start odbył się w piątek, ale jeżeli nie będzie do tego warunków, mamy inne możliwości: sobota lub niedziela – powiedział Jeremy Graeber, dyrektor testów NASA.

W piątek nad ranem ma się rozpocząć tankowanie paliwa, a załoga zostanie przetransportowana na stanowisko startowe. W ostatniej misji jest mniej liczna niż zazwyczaj – składa się z trzech mężczyzn i jednej kobiety. Wszyscy są Amerykanami.

Podróż Atlantisa to 135. wyprawa promów kosmicznych na orbitę w trwającym 30 lat programie wahadłowców. Powodów rezygnacji z dalszych misji promów jest wiele. Najważniejsze z nich to starzenie się maszyn i kosztowne przygotowania wypraw. NASA poświęcała połowę swego rocznego budżetu 18 mld dolarów na eksploatację wahadłowców.

Niebagatelny wpływ na decyzję zakończenia programu stanowi widmo katastrofy wiszące nad każdym startem. Zdarzyły się już dwa razy w historii. Dwie spośród pięciu maszyn zostały utracone. Tragedia Challengera rozegrała się w 1986 roku, kiedy prom eksplodował minutę po starcie, pozostawiła trwały ślad w świadomości Amerykanów. Naocznymi świadkami tragicznej śmierci siódemki astronautów były tysiące widzów zgromadzonych na Florydzie i miliony przed telewizorami. Siódemka astronautów zginęła także w 2003 roku podczas powrotu promu Columbia na Ziemię.

– Nie ma wstydu w ustawieniu poprzeczki niewiarygodnie wysoko – powiedział były astronauta Duane Carey, który brał udział w misji w 2002 roku. – Ważne jest to, że się staraliśmy – i nie udało się do końca. Główną spuścizną programu wahadłowców pozostanie fakt, że uległy spektakularnym awariom.

Koń roboczy

Cały program wahadłowców kosztował amerykańskich podatników zawrotną sumę 196 mld dolarów (1,46 mld przypada na jedną misję). To ponaddwukrotnie więcej, niż zakładały pierwotne plany. Za te pieniądze nie udało się odbyć nawet połowy zakładanych na początku programu lotów. Associated Press wyliczyła, w oparciu o dane z NASA i Smithsonian Institution – uwzględniając inflację – że Ameryka wydała na program wahadłowców więcej, niż wyniósł łączny koszt podróży na Księżyc, budowy bomby atomowej i wykopania Kanału Panamskiego.

Programowi zarzucano także to, że promy nie wniosły żadnego postępu w eksplorację planet i obiektów Układu Słonecznego. Sześć lat temu ówczesny szef NASA Michael Griffin nazwał nawet program pomyłką. Wyjaśniał, że były nią nie tyle zbyt wysokie koszty, ile zła ocena bezpieczeństwa.

Mimo wszystko program okazał się sukcesem, wahadłowce przyczyniły się do ważnych odkryć naukowych, np. wyniesiony na orbitę Kosmiczny Teleskop Hubble'a pozwolił na oszacowanie wieku wszechświata, wykonał przy tym mnóstwo fantastycznych zdjęć kosmosu i przyczynił się do udowodnienia istnienia tajemniczej ciemnej energii. Bez wahadłowców nie powstałaby Międzynarodowa Stacja Kosmiczna.

Ostatnie 12 lat eksploatacji promów kosmicznych związane jest z jej budową. Niewykluczone, że gdyby nie plany konstrukcji i utrzymania stacji orbitalnej wysiłkiem wielu krajów, NASA zamknęłaby program po katastrofie Columbii. Wahadłowce są jedynym środkiem transportu wielokrotnego użytku na orbitę.

Ciągle świadczą o amerykańskiej dominacji w podboju kosmosu. Mieszkańcy USA ciągle je kochają. – Wahadłowce to jednak kawał solidnych maszyn – uważa astronauta Stan Love. – Startują i lądują jak żaden inny pojazd obecnie i w ciągu najbliższych 30 lat.

Wahadłowiec Atlantis - ostatnia załoga

Christopher Ferguson

dowódca

Urodzony 1 września 1961 r. w Filadelfii. Kosmonauta polskiego pochodzenia. Z zawodu inżynier, specjalista od budowy maszyn. W marynarce wojennej USA był pilotem myśliwców. Ukończył szkołę myśliwców lotnictwa morskiego i szkołę pilotów doświadczalnych. Jako pierwszy pomyślnie wykonał serię strzelań rakietami powietrze – ziemia z myśliwca F-14 Tomcat. Od 1998 roku należy do korpusu amerykańskich astronautów. Dwa lata później otrzymał uprawnienia pilota wahadłowców. Uczestniczył w misjach wahadłowców w latach 2006, 2007 i 2008 jako inżynier, dowódca i pilot. Trzykrotnie otrzymał medal Za Zasługi.

—k.k.

Douglas Hurley

pilot


Urodzony 21 października 1966 r. w Endicott w stanie Nowy Jork. Inżynier, specjalista od budowli lądowych i wodnych. Zawodowy pilot marynarki amerykańskiej. Pracował w 225. eskadrze myśliwców szturmowych piechoty morskiej przystosowanych do działań w każdych warunkach pogodowych. Był pilotem doświadczalnym. W 2000 r. został przyjęty do korpusu astronautów. Po katastrofie „Columbii" identyfikował szczątki zniszczonego promu. Kierował personelem wspierającym astronautów. W kosmos poleciał po raz pierwszy w 2009 roku.

—k.k.

Sandra Magnus

specjalista misji

misji Urodzona w 1964 r. Magnus jest jedyną kobietą w zespole. We wrześniu ubiegłego roku NASA wybrała ją do składu „awaryjnego" lotu wahadłowca, na wypadek gdyby uszkodzeniu uległ prom poprzedniej misji. Gdy się okazało, że Amerykanie wykonają jeszcze jeden lot – Magnus automatycznie trafiła do składu załogi. Karierę astronautki rozpoczęła w roku 1996, jednak w kosmos poleciała dopiero sześć lat później na pokładzie Atlantisa. Przebywała również na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Pełniła funkcję specjalistki misji odpowiedzialnej m.in. za sterowanie  ramieniem robota. W kosmosie spędziła ok. 144 dni.

—peka

Rex Walheim

specjalista misji

O przyjęcie do korpusu astronautów starał się już w 1994 r. Został odrzucony. Udało się dwa lata później – pokonał 2500 kandydatów. Pierwszy raz w kosmos poleciał dopiero w kwietniu 2002 roku na pokładzie wahadłowca Atlantis. Celem była, tak jak obecnie, Międzynarodowa Stacja Kosmiczna. Podczas tej misji Walheim odbył dwa spacery trwające łącznie 14 godzin. Podczas drugiej misji na stację (również na Atlantisie) astronauta odbył aż trzy spacery trwające łącznie 22 godziny. Urodzony w 1962 roku Rex Walheim jest pułkownikiem amerykańskiego lotnictwa i instruktorem pilotów. W kosmosie spędził łącznie 23 dni.

—peka

—ap, afp

Kosmos
Zagadka powstania ogromnych galaktyk prawie rozwiązana. Co odkryli naukowcy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kosmos
Nie tylko pełnia Księżyca w grudniu. Jakie jeszcze zjawiska zobaczymy na niebie?
Kosmos
Naukowcy mylili się co do Wenus? Najnowsze odkrycie dotyczące „złego bliźniaka Ziemi”
Kosmos
Naukowcy ostrzegają przed satelitami w atmosferze. Domagają się zmian
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kosmos
Ziemia traci miniksiężyc. Koniec rzadkiego zjawiska