Harmonogram przygotowań do pracy sondy Phoenix został niespodziewanie zakłócony: centrum kontroli lotów na kilka godzin straciło z nią kontakt radiowy. Na szczęście łączność została przywrócona. –„Krótkotrwały incydent” zakłócił transmisję radiową pomiędzy Phoenixem a pełniącą funkcję stacji przekaźnikowej radiostacją UHF sondy Mars Reconnaissance Orbiter – powiedział Fuk Li, jeden z menedżerów misji z Jet Propulsion Laboratory.
Naukowcy wierzą, że grudki lodu zostaną wykopane już z głębokości 30 centymetrów
Zdjęcia wykonane z pokładu satelity pokazały Phoeniksa z rozłożonymi panelami baterii słonecznych, z prawidłowo odrzuconą osłoną termiczną oraz spadochronem. W razie gdyby problemy się przedłużały, druga sonda Mars Odyssey była gotowa do przejęcia łączności z Phoeniksem. Fuk Li uważa, że przyczyną zerwania łączności było promieniowanie kosmiczne.
Mimo że komunikacja została przywrócona jeszcze w w nocy z wtorku na środę, incydent o cały dzień opóźnił przygotowanie do pracy ramienia przeznaczonego do wykopywania próbek gruntu. Naukowcom z NASA udało się uwolnić ramię z rękawa ochronnego i teraz jest już w pełni sprawne i gotowe do pracy. Naukowcy wierzą, że już na głębokości 30 centymetrów odkryte zostaną grudki lodu, co będzie stanowiło ostateczny dowód istnienia wody na Marsie i warunków, które kiedyś, a może nawet całkiem niedawno, pozwalały na życie prymitywnych organizmów na Czerwonej Planecie. – Trudno sobie wyobrazić, żeby w miejscu, gdzie wylądował Phoenix, pod powierzchnią nie było wodnego lodu – powiedział Peter Smith, główny badacz misji Phoenix z Uniwersytetu w Arizonie. – Krajobraz, jaki zobaczyliśmy, na 80 procent wskazuje, że pod powierzchnią jest lód. Pomiary temperatury wskazały od –30 stopni Celsjusza do –80. Jest tam znacznie bardziej przyjazne środowisko, niż sądziliśmy.
Najnowsze zdjęcia z sondy Phoenix: www.nasa.gov