Próby przeprowadzane są na skalistej pustyni w północnej Arizonie. Tamtejsze wulkaniczne skały i ostre granie przypominają formy, jakie astronauci spotkają na powierzchni naturalnego satelity Ziemi.

Ten elektryczny pojazd porusza się na sześciu parach kół. Osiąga prędkość do 10 kilometrów na godzinę.

Prototyp księżycowego łazika wyposażony jest w hermetyczną kabinę, w której znajdują się siedzenia i leżanki. Konstruktorzy przewidują, że umożliwi on pasażerom dwutygodniową podróż, w czasie której pokonają nawet 1000 kilometrów. Ludzie w kabinie nie będą nosili skafandrów, lecz zwyczajną odzież. Księżycowy krajobraz będą oglądali przez duże okna.

Oczywiście, w razie potrzeby astronauci będą mogli włożyć skafandry i wyjść na zewnątrz przez specjalną śluzę. Po powrocie z wycieczki, w tej śluzie pozostawią skafandry - w ten sposób księżycowy pył pozostanie na zewnątrz, nie przeniknie do wnętrza pojazdu. Niestety, tak właśnie działo się w trakcie księżycowych wypraw statków Apollo na początku lat 70. ubiegłego stulecia. - Eksplorację Księżyca zaczynamy od nowa. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, dotrzemy tam w 2020 roku. Będziemy się tam poruszać takimi wehikułami. Załoga w środku, ubrana w T-shirty, będzie dużo bardziej sprawna niż w krępujących ruchy ciężkich skafandrach, przeprowadzi dużo więcej doświadczeń. To jest bardzo ważne, ponieważ Stany Zjednoczone zamierzają zbudować na Księżycu stałą bazę. Zdobyte w niej doświadczenia posłużą misji załogowej na Marsa, planowanej 20 lat później - powiedział Doug Craig, odpowiadający w NASA za ten program.