Symulowane lądowanie na Ziemi zaplanowano na 4 listopada. Nie oznacza to jednak, że sześciu mężczyzn będzie mogło od razu pójść do domu. Czeka ich jeszcze kilkudniowa kwarantanna, badania medyczne, rozmowy z psychologami — i zakaz kontaktów z mediami.
Celem symulowanej misji na Marsa było sprawdzenie, jak będą zachowywać się ludzie w niewielkiej grupie przy tak długim odosobnieniu od świata. W tym celu w specjalnym ośrodku należącym do Instytutu Problemów Biomedycznych w Moskwie skonstruowano izolowany kompleks. 3 czerwca 2010 roku sześcioosobowa załoga została w nim zamknięta i poddana rozmaitym testom.
W skład zespołu wchodzą: Suchrob Kamołow (Rosjanin, kardiochirurg), Aleksiej Sitew (Rosjanin, inżynier, dowódca załogi), Aleksandr Smolewskij (Rosjanin, lekarz), Wang Yue (Chińczyk, lekarz), Romain Charles (Francuz, inżynier) i Diego Urbina (Włoch, inżynier). Za udział w eksperymencie każdy z nich otrzyma wynagrodzenie w wysokości około 100 tysięcy dolarów.
W trakcie misji prowadzili tryb życia podobny do astronautów na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS i wykonywali eksperymenty naukowe. Przede wszystkim jednak musieli radzić sobie z sytuacjami awaryjnymi zaplanowanymi przez naukowców nadzorujących eksperyment. Badacze obserwowali w jaki sposób współpracują ze sobą, jak rozwiązują konflikty i jak działa na nich brak kontaktu z najbliższymi. Łączność ze światem mieli jedynie za pomocą radia i internetu — zresztą z celowo wprowadzonym opóźnieniem aby lepiej symulować ogromną odległość między statkiem a Ziemią.
Kompleks, w którym grupa spędziła 520 dni składa się z pięciu segmentów. Trzy z nich symulują statek kosmiczny (moduł mieszkalny, użytkowy i medyczny), jeden odpowiada lądownikowi marsjańskiemu. Ostatni — hangar wysypany piaskiem — stanowił symulowaną powierzchnię Marsa. To tam wybrani uczestnicy symulowanej wyprawy spacerowali w ważących 30 kilogramów skafandrach kosmicznych, zatknęli flagi (rosyjską, chińską i proporzec Europejskiej Agencji Kosmicznej) oraz pobrali próbki do eksperymentów.