– Choć nie mamy jeszcze dowodów na istnienie życia poza Ziemią, myślę, że ta sytuacja zmieni się za życia każdego z nas na tej sali – twierdził Seth Shostak, starszy astronom z Instytutu SETI (Search for Extraterrestrial Intelligence) podczas posiedzenia Komitetu Nauki, Kosmosu i Technologii Izby Reprezentantów, niższej izby parlamentu USA.
Znalezienie pozaziemskiego życia stało się ambicją narodową Amerykanów. Rzecz idzie o pieniądze. Przesłuchanie Shostaka i innych przed komisją ma zadecydować o finansowaniu dalszych badań Instytutu SETI. Po piętach Amerykanom depczą Chińczycy, którzy budują swój potężny radioteleskop i międzynarodowy zespół zaangażowany w budowę sieci radioteleskopów Square Kilometer Array Telescope w Afryce Południowej.
Roboty szukają śladów
Badacze w poszukiwaniu pozaziemskiego życia stosują trzy metody. Pierwsza z nich polega na poszukiwaniu pozaziemskich mikroorganizmów lub ich szczątków. Badania tego typu obejmują misje robotów na Marsie. Obecnie na Czerwonej Planecie pracują amerykańskie łaziki Opportunity i Curiosity. Ponieważ naukowcy sądzą, że życie na Marsie mogło istnieć miliony lat temu, roboty szukają śladów środowiska potencjalnie nadającego się do życia.
Ale Mars nie jest jedynym celem poszukiwań przeszłego lub obecnego życia w Układzie Słonecznym. Jest kilka innych obiektów w sąsiedztwie Ziemi, gdzie mogłyby żyć mikroby. Są to lodowe księżyce Jowisza: Europa i Ganimedes. Oba kryją pod powierzchnią oceany wodne. Natomiast na największym satelicie Saturna Tytanie są jeziora ciekłego metanu, które także mogą być siedliskiem żywych organizmów. NASA i ESA planują wysłanie tam sond kosmicznych.
Drugą metodą poszukiwania śladów życia jest analiza atmosfery planet na orbitach wokół odległych gwiazd. Naukowcy poszukują tam śladów tlenu, metanu i innych związków, które mogą powstawać w wyniku procesów biologicznych. Obecnie stosowane metody pozwalają na wykrycie atmosfery, kiedy odległe planety pojawiają się na tle swoich gwiazd.