Wciąż jest obecny

Publikacja: 26.04.2011 01:01

prof. Stanisław Grygiel filozof, współzałożyciel Papieskiego Instytutu Jana Pawła II do Studiów nad

prof. Stanisław Grygiel filozof, współzałożyciel Papieskiego Instytutu Jana Pawła II do Studiów nad Małżeństwem i Rodziną przy Uniwersytecie Laterańskim, przyjaciel JPII

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rz: Znał pan Karola Wojtyłę ponad 50 lat. Widywaliście się najpierw w Krakowie, a od 1980 r., gdy na prośbę papieża przeprowadził się pan z rodziną do Rzymu, w Watykanie. Kiedy widzieliście się po raz ostatni?

Prof. Stanisław Grygiel:

Na Boże Narodzenie 2004 roku. Z Nowego Jorku przyjechał syn z żoną i wnukiem. Papież o tym wiedział. Odebrałem telefon, że chciałby się z nami widzieć. Nie chodził już, miał trudności z mówieniem, ale mamy wspaniałe zdjęcie, jak „walczy na oczy" z wnukiem. On nawet wtedy potrafił nawiązać kontakt z dziećmi.

Zawsze je lubił.

Kiedyś, to było jeszcze przed zamachem, byliśmy u papieża na kolacji. Siedzieliśmy przy stole sami – papież naprzeciwko mnie i żony, córka i syn, wtedy ośmioletni, po bokach. Rozmawiamy. Po pół godzinie syn kopie mnie pod stołem. Pytam cicho, o co chodzi? – Chodźmy stąd, bo tu nudno. Powiedziałem: – Poczekaj jeszcze dziesięć minut. Po dziesięciu minutach znowu mnie kopie pod stołem i mówi to samo. Papież zauważył, że coś się dzieje. Zapytał: – Jakub, o co chodzi? – Ja chcę iść do domu, bo wy jesteście nudni. Papież odpowiedział: – Jakub, ja cię bardzo przepraszam. Zaprosiłem cię na kolację i w ogóle się tobą nie zajmuję.

I od tego momentu już do końca kolacji zajmował się tylko dziećmi. To była dla mnie wielka lekcja, co to znaczy być człowiekiem.

Czego jeszcze nauczył?

Gdy po zamachu byłem u papieża, powiedziałem, że to jest bardzo okrutne, w jaki sposób Pan Bóg posłużył się Ojcem Świętym. Powiedział mi: „Wiesz, nie ma nic piękniejszego w życiu człowieka, zwłaszcza w życiu księdza, jak być narzędziem w ręku Boga".

Przyjaźniliście się?

Nie chcę mówić za papieża.

Z mojej strony to była przyjaźń. Chodziłem do niego ze wszystkim – kłopotami i niekłopotami.

Pomagał?

Zawsze po spotkaniu było mi lżej. Mówił do mnie i żony: przyjdźcie rano na mszę św., pomodlimy się. A potem pytał o zdrowie, interesował się. Gdy korek od butelki wina rozszarpał mi oko, przestałem na nie widzieć. Chodziła do niego żona, prosiła o modlitwę. I papież modlił się, a potem pytał: jeszcze się modlić? Jeszcze. 29. dnia od wypadku miałem wysokie ciśnienie w oku, a 30. dnia już nie. W tym dniu miałem odstawić lekarstwo, które niszczyło nerki. Można powiedzieć: zadziałało lekarstwo. Ale ja wiem, że to nie ono. A kiedyśn w Krakowie powiedziałem mu o człowieku dwukrotnie wyrzuconym z pracy za przekonania, który był na skraju nędzy. Następnego dnia wręczył mi znaczną sumę pieniędzy dla niego.

Na czym polegała tajemnica świętości Karola Wojtyły?

Jest takie polskie powiedzenie: z jakim przestajesz, takim się stajesz. To przysłowie ma korzenie w powiedzeniu św. Augustyna, który mówił: jak przestajesz z koniem, to stajesz się koniem, jak z krową – to krową, jak przestajesz z człowiekiem, to stajesz się podobny do niego, a jeżeli przestajesz z Bogiem, to stajesz się Bogiem. Myślę, że w tym jest tajemnica świętości papieża. On przestawał z Bogiem. Stale. Przestawał z Nim nawet wtedy, gdy przestawał z ludźmi, bo w innych ludziach też szukał Jego obecności. Obecność Boga w innych objawia się w pragnieniu, które kieruje ich do nieskończoności. To pragnienie jest pragnieniem Boga. Z jakim przestajesz, takim się stajesz...

Czy dlatego ludzie tak pragnęli kontaktu z papieżem, chcieli go zobaczyć, dotknąć, bo czuli, że są bliżej Boga?

Ludzie czuli się przy nim lepsi. Ja także czułem, że obcując z nim, obcuje się z kimś więcej. I z powodu tego „więcej" ludzie chcieli się spotkać z Ojcem Świętym. Spotkanie z nim, stale obcującym z Bogiem, było ważniejsze niż jego encykliki, przemówienia czy homilie. Siła człowieka nie polega bowiem na tym, co napisał, ale kim był. Wokół takich ludzi jest więcej światłości.

Brakuje panu obecności papieża?

Nie, nie brakuje.

Zaskoczył mnie pan.

Nie brakuje, bo on jest wciąż obecny w moim życiu. Codziennie uczestniczę w eucharystii. Wierzę, że jest on obecny w Tym, z Którym obcował i obcuje. Jest obecny w Bogu. I mnie to wystarczy. To jest bardzo wiele. Nie brakuje mi papieża, tak jak matki, brata. Bo dzięki wierze wiem, że oni są w Bogu, a jest to wiedza pewniejsza niż wiedza naukowa.

 

Rz: Znał pan Karola Wojtyłę ponad 50 lat. Widywaliście się najpierw w Krakowie, a od 1980 r., gdy na prośbę papieża przeprowadził się pan z rodziną do Rzymu, w Watykanie. Kiedy widzieliście się po raz ostatni?

Prof. Stanisław Grygiel:

Pozostało 95% artykułu
Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?