Sąd Apelacyjny w Warszawie potwierdził niezgodność z prawem praktyki polegającej na sugerowaniu konsumentowi, że może skorzystać ze specjalnej oferty przez bardzo krótki czas, gdy w rzeczywistości taka sama oferta jest powtarzana, a więc presja czasu tak naprawdę nie występuje. Takie działanie przedsiębiorcy sprawia, a w każdym razie może sprawić, że konsument podejmie decyzję pod wpływem impulsu i zawrze transakcję, której warunki tak naprawdę nie będą dla niego korzystne.
Haczyk i przynęta
Mechanizm działania jest bardzo prosty. Przedsiębiorca reklamuje swoją ofertę jako wyjątkowo atrakcyjną, zastrzegając jednocześnie, że można z niej skorzystać w bardzo ograniczonym czasie. Przykładowo może to polegać na połączonej sprzedaży: kupując jeden produkt, konsument może otrzymać inny. Atrakcyjna oferta może polegać na znacznym obniżeniu ceny albo, jak było w przypadku, którego dotyczyła decyzja Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i późniejszy wyrok, oferowania darmowej dostawy zakupionego przez Internet produktu. W tym konkretnym przypadku przedsiębiorca informował potencjalnych klientów, że w przypadku nabycia towaru zostanie on im dostarczony bezpłatnie, ale oferta taka jest ważna jedynie w bardzo ograniczonym czasowo okresie. Przykładowo na stronie przedsiębiorcy pojawiała się informacja, że oferta darmowej dostawy towarów dostępna jest „Jeszcze tylko przez ...", „tylko 72 h", „tylko 48 h" itp. W przedstawionym przypadku konsument ma prawo odnieść wrażenie, że taka korzystna oferta może się nie powtórzyć i musi natychmiast podjąć decyzję o zakupie produktu.
Oczywiście nie ma w tym nic złego, przedsiębiorca ma prawo do przeprowadzania tego typu akcji promocyjnych, ale musi to być zgodne z rzeczywistością. W tym przypadku tak nie było. Jak wykazał Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów po upływie wspomnianego terminu, przedsiębiorca rozpoczynał kolejną taką samą lub podobną promocję. W praktyce więc z oferty darmowej dostawy konsumenci mogli korzystać przez znacznie dłuższy czas. Jednak wiedząc o tym, nie musieliby podejmować natychmiastowej decyzji, czy przystąpić do danej transakcji, czy też z niej zrezygnować. Mieliby więcej czasu na przemyślenie jej warunków i podjęcie ostatecznej decyzji. Przedsiębiorca tej możliwości im nie dawał, wyraźnie komunikując, że czasu do namysłu pozostało niewiele.
Praktyki rynkowe
Takie działanie stanowi nieuczciwą praktykę rynkową, o której mowa w art. 7 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (DzU z 2017r., poz. 2070). Zgodnie z nim nieuczciwymi praktykami rynkowymi w każdych okolicznościach są m.in. działania polegające na podawaniu przez przedsiębiorcę informacji, że zobowiązał się on do przestrzegania kodeksu dobrych praktyk, jeżeli jest to niezgodne z prawdą, posługiwania się certyfikatem, znakiem jakości lub równorzędnym oznaczeniem, nie mając do tego uprawnienia oraz twierdzeniu, że produkt będzie dostępny jedynie przez bardzo ograniczony czas lub że będzie on dostępny na określonych warunkach przez bardzo ograniczony czas, jeżeli jest to niezgodne z prawdą, w celu nakłonienia konsumenta do podjęcia natychmiastowej decyzji dotyczącej umowy i pozbawienia go możliwości świadomego wyboru produktu (art. 7 pkt 7).
Istotne „tylko"
I właśnie ten ostatni przykład idealnie wpisuje się w przywołane zachowanie przedsiębiorcy. UOKiK uznał, że wykładnia językowa informacji typu „...darmowa dostawa, jeszcze tylko przez..." nie pozostawia wątpliwości, że firma sugerowała, iż zakup towarów z opcją darmowej dostawy będzie dostępny jedynie przez bardzo ograniczony, krótki czas. Użycie przez spółkę partykuły ograniczającej „tylko" jednoznacznie wskazywało, że promocja kończy się w zakreślonym czasie. Jednocześnie komunikat nie zawierał jakichkolwiek treści, na podstawie których przeciętny konsument mógłby wyciągnąć wniosek, że kolejna promocja będzie ponowiona natychmiast po zakończeniu poprzedniej. A tak właśnie było w rzeczywistości.