Na opakowaniu czyli np. na kartoniku i słoiczku kremu ma być pełna informacji o funkcji kosmetyku w języku kraju gdzie jest sprzedawany, orzekł TSUE w najnowszym wyroku.
Sprawę w Luksemburgu zainicjował Sąd Okręgowy w Warszawie, XXIII Wydział Gospodarczy Odwoławczy, w osobie sędzi SO Anety Łazarskiej, który skierował do Trybunału Sprawiedliwości pytanie prejudycjalne o dokonanie interpretacji rozporządzenia Unii dotyczącego produktów kosmetycznych (WE) nr 1223/2009.
Kwestia ta wynikła w sprawie A.M., właścicielki salonu kosmetycznego w Polsce, która nabyła w 2016 r. kremy, maseczki i pudry producenta amerykańskiego od dystrybutora tych produktów. Na ich opakowaniach wskazano firmę za nie odpowiedzialną, oryginalną nazwę kosmetyku, skład, datę ważności, numer seryjny, a także symbol przedstawiający rękę z otwartą książką, odsyłający do katalogu zawierającego wszystkie informacje w języku polskim. Na samym opakowaniu informacji po polski nie było.
W związku z tym, że powództwo A.M. o zwrot kosztów zakupu tych produktów zostało oddalone, wniosła apelację do Sądu Okręgowego,a ten zwrócił się do TSUE.
Trybunał Sprawiedliwości uwzględnił jego zastrzeżenia. Wskazał, że istnieje ścisły związek między bezpieczeństwem wprowadzanych do obrotu produktów kosmetycznych a wymogami dotyczącymi ich prezentacji i oznakowania. Stąd wymóg umieszczenia na pojemnikach i opakowaniach zewnętrznych kosmetyków nieusuwalnych, łatwych do odczytania i widocznych informacji dotyczących funkcji kosmetyku. Informacja ta powinna jasno powiadamiać konsumenta o zastosowaniu i sposobie używania produktu, by zapewnić jego bezpieczne użycie bez szkody dla zdrowia konsumenta.